W swoim najgłębszym wymiarze choroba jest konsekwencją grzechu. Nie chodzi jednak o grzech pojedynczego człowieka, ale całej ludzkości. Gdyby nie nieposłuszeństwo pierwszych rodziców, nie bylibyśmy poddani cierpieniu. Nie można jednak powiedzieć, jakoby choroba konkretnego człowieka była spowodowana jego lub jego przodków grzechami.
Problem cierpienia porusza np. Księga Hioba, gdzie niezawinione cierpienia ukazane są jako próba ze strony Boga. Jezus wypowiedział się na ten temat w scenie uzdrowienia niewidomego od urodzenia:
Przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale /stało się tak/, aby się na nim objawiły sprawy Boże. (J 9, 1-3).
Cierpienie może więc mieć źródło w zamyśle Boga, które chce człowieka doprowadzić do jakiegoś dobra – w tym wypadku wiary w Jezusa. Bóg może też w ten sposób powiedzieć coś otoczeniu cierpiącego, np. zwrócić uwagę na prawdziwy sens życia czy nauczyć wyrozumiałości i cierpliwości wobec innych.. Pomny odkupieńczego cierpienia, jakie przyjął na siebie Chrystus, chory może swoje cierpienia połączyć z cierpieniami Chrystusa i ofiarować za siebie lub innych..
Na pewno owe zamysły Boże niełatwo zaakceptować. Zawsze należy jednak pamiętać, że Bóg patrzy z perspektywy wieczności. Czyjeś niezawinione cierpienie na pewno zostanie wynagrodzone w dniu Sądu Ostatecznego...
Zobacz też
TUTAJ J.