zrozpaczona Kasia
29.09.2003 23:23
Szczęśc Boze! Proszę o radę jeśli możecie - mam poważny problem. Chodzę z moim chłopakiem (a właściwie mężczyzną - ma 29 lat) już 4 lata. W przyszłym roku planujemy ślub, ale ostatnio mnie zaskoczył do tego stopnia że mam wątpliwości. Zawsze myślałam że jest prawdziwym katolikiem i wszystkie znaki na to wskazywały. Ale ostatnio namawiałam go na wyjazd na Słowację na spotkanie z papieżem to mi odmówił, twierdząc ze to nie ma sensu. W ogóle z rozmowy wyszło że odnosi sie z dystansem do nauki kościoła. Mówi że dla niego najważniejsze jest Ewangelia, Boskie przykazania i za to moze dać życie. Ale nie wierzy w tzw. tradycję, teologom i niektóre dogmaty czy świętych. Bliższy jest mu Kościół starochrześcijański, niz obecny. Powalił mnie tym na ziemię. Nie mogę tego pojąc - człowiek który sie regularnie modli, chodzi do kościoła, pomaga potrzebujacym bezinteresownie, z każdym umie się podzielić, nie wstydzi publicznie w restauracji czy na przyjeciu sie modlić przed czy po jedzeniu. Zresztą cała jego rodzina - mimo dużej zamozności żyją skromnie i w przyjażni z całym światem, nikomu nie odmawiający wsparcia czy pomocy nawet za darmo (mój chłopak i jego ojciec są prawnikami, matka lekarka) Zawsze za jego prawdomówność, poświecenie dla innych czy skromnosc go podziwiałam. Kocham go za to że jest taki a nie inny, a tu takie coś? Czy on w ogóle jest katolikiem? Proszę poradżcie - moze zrezygnować z tego małżeństwa?
Odpowiedź:
Szczerze mówiąc strach nas ogarnia, kiedy mamy radzić w tak poważnej sprawie, jak małżeństwo. Taką decyzję zawsze trzeba bowiem podjąć samodzielnie, a nie pod wpływem czyichś rad. Lepiej niezależnie od tego, co tu przeczytasz, postąp tak, jak wyda Ci się słuszne...
Przede wszystkim nie spiesz się. Zostało jeszcze co najmniej kilka miesięcy. Możesz jeszcze gruntownie i spokojnie sprawę przemyśleć. Nie zważaj na ewentualne przygotowania do ślubu. Niech one Cię nie determinują.... W tym czasie rozwiązanie może nasunąć się samo.
Na pewno bardzo go kochasz i to jest kapitał, który możecie dobrze wykorzystać. Znając swoje zapatrywania możecie w miarę zgodnie ułożyć własne życie. Zaistniała różnica będzie jednak na pewno na wasz związek rzutować. Jeszcze większy kłopot sprawią wam przy wychowywaniu dzieci. Musisz być tego świadoma.
Skoro przez tyle lat nie wiedziałaś o zapatrywaniach swego narzeczonego, to może warto przeprowadzić jeszcze jedną szczerą rozmowę by zobaczyć, jakie są rzeczywiste rozmiary owej różnicy w poglądach. Mogą bowiem być większe niż Ci się wydaje (rozmowa była do końca szczera?), albo też mniejsze. W gruncie rzeczy Kościół nie uczy niczego innego, niż to, co jest w Ewangelii. Może twierdząc, że nie przyjmuje nauki Kościoła kieruje się tylko uprzedzeniami w stosunku do niej? Może trzeba mu wskazać na to, jaka jest w rzeczywistości prawdziwa nauka Kościoła. Można też spróbować na podstawie Pisma Świętego wytłumaczyć mu dlaczego Kościół uczy tak, a nie inaczej... Piszesz, że nie wierzy w niektóre dogmaty: może zapytaj konkretnie które. Wtedy dyskusja będzie miała sens. Jeśli nie uznaje kultu świętych, to może trzeba ukazać mu jego prawdziwy wymiar. Jest smutną prawdą, że niektórzy myślą, że stawiamy ich na równi z Bogiem. A przecież nie ma nic złego w prośbie o wstawiennictwo do tych, którzy już są niebie. Podobnie nic w tym złego, że ich postawę stawiamy sobie za wór. Przecież ich świętość to wynik działania Bożej łaski!
Sama musisz skalkulować. Ryzyko i waszą miłość. Nikt nie podejmie decyzji za Ciebie...
J.