Paweł 05.06.2003 09:17
Jeszcze raz odnośnie narzeczonych.
Jak już kilkakrotnie pisano na tych stronach, granicą w bliskości narzeczonych jest podniecenie - gdy ono się pojawi, należy przestać by nie powodować większego rozbudzenia. Z drugiej strony pisano też, że narzeczeni sami tę granicę w pewnym stopniu ustalają.
Jednak nie wiem, czy chodzi tu tylko o fizyczne podniecenie, objawiające się erekcją u chłopaka?
Jeśli to jest jedyny wyznacznik, to oznaczałoby, że jedni narzeczeni mogą sobie pozwolić na więcej bliskości a inni - na mniej, bo przecież nikt chyba nie reaguje tak samo (na dotyk czy pocałunki).
Czy tak jest?
Dla przykładu, mniej "wrażliwa" para może się całować namiętnie, a bardziej "wrażliwa" - tylko trzymać się za rękę. ;)
Jak należy rozumieć owe podniecenie?