Jerzy.K 08.05.2003 00:00

Mój dobry kolega po kilku latach starań uzyskał unieważnienie małżeństwa w naszym kościele katolickim. Nie będę tego komentował, ale znam to małżeństwo dobrze od ich narzeczeństwa.Na moje pytanie do naszego księdza o ten fakt usłyszałem odpowiedż że pan Jezus powiedział" ..co zwiążecie na ziemi........,a co rozwiążecie na ziemi będzie i rozwiązane w niebie" Przecież wiele małżeństw jest zawieranych pod presją: bo ciąża, bo sobie zrobię krzywdę itp.W jego wypadku ( kolegi) jakś choroba psychiczna żony - Boże ty widzisz a nie grzmisz chciałoby się rzec. Wiem już tylko jedno - w naszym kościele jest hipokryzja. Wierzę w boga i ewangelię, ale nie uwierzę już w żadną "naukę kościoła".Albo jest w piśmie świętym coś napisane albo nie ma.Myślę że sama biblia mi wystarczy albo szukać boga w innym kościele? To bardzo boli,ale dorosła już moja córka skomentowała to krótko: -Tato, ty we wszystko wierzysz co ksiądz powie na ambonie? Jestem załamany, co o tym wszystkim myśleć?

Odpowiedź:

Małżeństwo ważnie zawarte w Kościele katolickim jest nierozerwalne. Problem w tym, że czasami jest ono zawierane nieważnie. Ludziom, zwłaszcza patrzącym z boku, wydaje się, że wszystko jest w porządku...
Nieważnej jest małżeństwo zawierane po przymusem. W czasie spisywania protokołu przedślubnego narzeczeni są o tym informowani. Jeśli dziewczyna jest w ciąży oboje muszę podpisać oświadczenie, że ciążą nie jest dla nich przymusem, a rzeczywiście chcą to małżeństwo zawrzeć... Oczywiście małżeństwa można się obawiać. Ale musi to być wolna decyzja, a nie tylko zewnętrzna zgoda, za którą nie idzie wewnętrzne przekonanie...
Co do przypadku pana kolegi... Oczywiście nie znamy sprawy i nie możemy wyrokować za sąd biskupi. Ale wiemy, że każdorazowo takie przypadki są dokładnie badane, a w sprawie wypowiadają się biegli. Zwłaszcza, jeśli chodzi o uznanie małżeństwa za nieważne z przyczyn natury psychicznej (to niezupełnie to samo co choroba psychiczna). Proszę wybaczyć, ale nawet dobra z kimś znajomość niekoniecznie daje możliwość zobaczenia tego rodzaju problemu. To nieraz sprawy naprawdę głęboko ukryte...
Pisze Pan o hipokryzji... Jesteśmy przekonani, że sąd podszedł do sprawy uczciwie. Zresztą każdy, kto chce może taką sprawę w sądzie kościelnym założyć. Nie robi się dla nikogo wyjątków. Trwa to czasami kilka lat. Wielu jednak na tym nie zależy. Podejmują decyzję o rozwodzie nie oglądając się na Kościół... Czyja to wina?
Czy wierzyć wszystko, w co ksiądz mówi na ambonie? Niekoniecznie. Przecież księżą są w końcu ludźmi, którzy też popełniają grzechy, błędy itp. Wśród księży mogą być także ludzie złej woli. Ale prosimy by nie sądzić na podstawie pozorów. To, że coś nie mieści nam się w głowie (w tym przypadku, że małżeństwo kolegi było nieważne) nie znaczy, że mamy rację. Życie nieraz zaskakuje. A przypisywanie z tego powodu komuś złych intencji nie jest sprawiedliwe... Prosimy powiedzieć to także córce...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg