Natalia 12.06.2022 21:15

Witam
Mam 16 lat i pewnie problem
Prosiłabym o ukrycie tego pytania

(...)

Ja już nie wiem co mam robić :(

Odpowiedź:

Już nie wiesz co masz robić... Po pierwsze: spokojnie. Odsuń choć na chwilę strach i pomyśl bez niego, na spokojnie: czy naprawdę zachowania o których piszesz mogą być grzechem? Pomińmy kwestię fetyszu; nie wiem o co konkretnie chodzi więc na razie to zostawmy. Ale czy zwykłe zachowania, bez niecnych intencji, mogą nagle stać się grzeszne, bo się tak czy inaczej kojarzą? Nie chcę pisać o co Ci w pytaniu chodziło, prosiłaś o dyskrecję. No ale gdybym np. zdenerwował się i miał ochotę kogoś potraktować siekierą, to czy mam grzech skoro nie tylko się powstrzymałem przed zadaniem ciosu, ale nawet nie zacząłem szukać siekiery? Przecież to wszystko jest najwyżej pokusą. Najwyżej, bo myślę, że i pokusą dość marną: ciebie nie ciągnie do zrobienia tego, nie chcesz tego,  stanowczo to odrzucasz, a jedynie pojawiająca się w głowie natrętna myśl sprawia, że czujesz jakbyś zrobiła coś złego. Jaki tu grzech? To jest tylko natrętna, dręcząca Cię myśl. Żaden grzech i w sumie żadna pokusa. Bo pokusa musiałaby pociągać, a Ciebie to wręcz odpycha. Niczego więc w tej kwestii nie musisz sobie wyrzucać. Jeszcze raz napiszę: żaden to grzech.

Z tym fetyszem sprawa o tyle trudniejsza, że nie napisałaś o co konkretnie chodzi. Tu jednak jest podobnie: dopóki coś jest pokusą (a tu już pokusą jest - wynika z tego co piszesz) - nie jest grzechem. Spokojnie więc tę pokusę od siebie odsuwaj. Nie chcesz zła i to się liczy, a nie to że jakieś tam zło jest dla Ciebie pociągające. A odrzucenie pokusy to nawet pewna w oczach Boga zasługa. Bo wierność Jego przykazaniu człowieka kosztuje. Jasne, lepiej by było, gdyby i pokus nie było. Ale to nie tak wprost od człowieka zależy. Często uwarunkowane jest wieloma czynnikami. I skoro te pokusy są, to odrzucanie ich na pewno jest czymś dobrym, szlachetnym. To że człowiek ma pokusy nie robi z niego grzesznika. Bo grzech popełnia dopiero ten, kto pokusom ulega...

Co do spowiedzi.... Jak wyjaśniłem wyżej, to o czym pisałaś nie jest grzechem - z wyjątkiem tych spraw związanych z fetyszem, bo tu nie wiem, nie wiem o co chodzi -  nie ma więc potrzeby mówienia o tym na spowiedzi. Nie musisz się więc bać, co na spowiedzi powiedzieć. Mów o tym, co było grzechem. Także jeśli był jakiś grzech w związku z tym fetyszem. O pokusach mówić nie trzeba. Odnoszę nawet wrażenie, że ten lęk że to czy tamto jest już grzechem budzi w Tobie szatan właśnie po to, żebyś nie poszła do spowiedzi z prawdziwymi grzechami. Zrób więc spokojnie rachunek sumienia, zauważ to, co jest grzechem ciężkim, gdy tylko lekkim, to zdecyduj sama czy o tym mówić czy nie. Ale te pokusy zostaw; nie ma potrzeby o nich mówić. A z cała pewnością nie mówienie o tym nie będzie powodem, dla którego spowiedź miałaby być nieważna.

No i na koniec, z mojej perspektywy najważniejsze, choć Tobie pewnie wyda się problemem pobocznym. Chodzi o Twój obraz Boga. Z tego co piszesz wyłania się coś takiego, że się Go boisz bo myślisz, ze tylko czyha na jakieś Twoje potknięcie, żeby zaraz mieć za co na Ciebie być zły i mieć do Ciebie pretensje. Otóż Bóg taki nie jest. Bóg naprawdę kocha ludzi, a do słabych, zagubionych, grzesznych, ma szczególnie wiele serca. Pomyśl czy jakiś dobry człowiek którego znasz, ma do Ciebie pretensje o drobiazgi? Czy miałby pretensje, że przyszło Ci do głowy zrobić mu krzywdę, ale nic takiego nie zrobiłaś? A Bóg jest lepszy, bardziej święty, niż najlepszy nawet człowiek....

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg