Gość 31.03.2020 15:56
Jestem z chłopakiem od jakiegoś czasu w związku. Jako że mialam 'bujna' przeszłośc i moj chłopak o tym wie jest mu ciężko mi zaufać. Ostatnio poprosił mnie zebym z ręką na sercu przysięgła ze jesli będę chciała wrócić do poprzedniego życia czyli flirtów , podrywania innych itp to żeby mu o tym powiedzieć wtedy sie rozstaniemy bo on po prostu nie chce czegoś takiego i w sumie go rozumiem. Kocham go i wiem że nie chce wracac do poprzedniego życia. Ale ostatnio mialam taka chwilę ze stwierdziłam ze jak sobie poflirtuje z kims trochę czy nawet pobudzę wyobraźnie innego chłopaka do nieczystych mysli o mnie to nIc sie nie stanie. I ogólnie przyszło mi przez myśl że jest to ta 'chęć' czyli złamanie przysięgi ale mimo to trwałam w tej checi przez jakis czas. Po dłuższym czasie uświadomiłam sobie ze to źle i ze nie chce łamać przysięgi i tym bardziej grzeszyć flirtujac z innymi i niczego takiego nie zrobiłam tzn nie flirtowałam z nikim. I tu jest moje pytanie. Czy takim myśleniem złamałam juz ta przysięgę? Tzn bo byla chęć powrotu do tamtego starego życia ( a przysiega brzmiala dosłownie : zeby powiedzieć jak będę miala ochotę wrócić do tego starego życia) czy muszę chłopakowi o tym powiedzieć? Trochę sie boje ze mnie w końcu zostawi bo juz mieliśmy duzo rozmów na ten temat i myślę ze ma juz dosc tych moich rozterek...Czy jako ze niczego złego jednak nie zrobiłam to tej przysiegi nie zlalamalam ?Bardzo proszę o pomoc.
To była raczej pokusa do złamania obietnicy, anie jej złamanie. A tak na przyszłość...
Nie jest oczywiście dobrze zdradzać czy flirtować z innymi, jak się się ma chłopaka. Mocno bym jednak uważał na człowieka, który domaga się od swojej dziewczyny takich deklaracji. To bez sensu. Jesteście w okresie próby. Jeśli zdecydujesz że wolisz innego, masz do tego prawo. Jeśli on zdecyduje, ze nie chce dziewczyny, która ciągle flirtuje z innymi, ma do tego prawo. Wiązanie się przed ślubem jakimiś przysięgami nie ma sensu....
Przede wszystkim zaś nie wierzę, że on na inna dziewczynę w tym czasie nawet nie spojrzy. To tak nie działa. Przez całe życie spotykamy różnych ludzi - i mężczyzn i kobiety. I to nie jest tak, że jedna, drug czy trzecia kobieta żonatemu mężczyźnie już się nie spodoba. Że jeśli ona powie parę miłych słów, on nie odpowie tym samym. Trzeba sobie jasno powiedzieć: nie wchodzę we flirty, tym bardziej w zdrady, ale przecież to nie jest tak, że już wszystkie osoby płci przeciwnej będę traktował jak powietrze...
A co do zaufania... Nie buduje się go zakazami, kontrolą. Zaufanie polega na tym, że mam nadzieję, że ktoś woli mnie od wszystkich innych. Ale jeśli woli kogoś innego - może odejść.
J.