Adaaaa01 30.03.2020 07:46
SZCZĘŚĆ Boże!
Mam pytanie odnośnie 'zdrady' i wagi grzechu - nie potrafię zdecydować czy sytuacja w której sie znalazłam jest grzechem i czy powinnam o tym powiedzieć mężowi a dodam że mam bardzo zazdrosnego męża, który w wielu niewinnych sytuacjach dopatruje się 'zdrady'...
Mam znajomego z pracy z Którym dawno temu jeszcze przed poznaniem męża łączyła mnie grzeszna realacja. Teraz nie ma miedzy nami niczego ale wiem ze nadal podobam się temu mezczyznie ( on tez ma zone). Czasem w pracy nadal 'puszcza mi oczka' uśmiecha się i zagaduje. Oczywiście staram sie to ignorować i teraz nie ma już między nami niczego. Nie mam żadnych nieczystych myśli o nim ale podejrzewam że on nadal może mieć takie myśli. Jeśli chodzi o mnie to nie chce od niego niczego i staram sie unikać tego człowieka. Jednak ostatnio powstały we mnie takie myśli i uczucie że 'miło' jest gdy ktoś może myśleć o mnie w ten sposób dzieki czemu wiem że podobam się mężczyznom czy temu facetowi. Po czyms takim (odczuciu -myślach) powstają u mnie bardzo duże wyrzuty sumienia że mimo iż nie mam żadnych nieczystych myśli o tym człowieku to jednak w jakis sposób podoba mi sie to że on moze takie mysli mieć. Stad moje pytanie czy w ten sposób grzeszę ( jako że podoba mi sie to ze ktoś może grzeszyć myslami o mnie). Kocham mojego męża i nigdy nie przyszłoby mi nawet do głowy że mogłabym go zdradzić chociażby w myślach.Staram sie nie myśleć o tym ale jako ze jestem strasznym skrupulantem nie daje mi to spokoju. Czy powinnam powiedzieć o tym mężowi - wiem że gdy mu o tym powiem on nie bedzie potrafił mnie zrozumieć a tylko rozpętam tym kłótnie o zazdrość co może jedynie pogorszyć relacje między nami i pogłębić moje wyrzuty... Czy po takim myśleniu jakie opisałam wyżej mogę przystąpić do Komunii Św?? Bardzo proszę o odpowiedź.
Jeśli chodzi o powiedzenie mężowi sprawa jest oczywista: nie mówić. Nie ma takiej potrzeby. W drugiej sprawie... To że unika Pani relacji z tym człowiekiem - bardzo dobrze. Nie ma też grzechu w tym, że cieszy się Pani z tego, ze komuś się podoba. W małżestwach, zwłaszcza młodych, nie docenia się faktu, jak wiele poczucia własnej wartości daje to, że płeć przeciwna zauważa, że jest się lubianym, może nawet z takim myśleniem"szkoda, ze już zajęta/zajęty". Nie potrafię jednak odpowiedzieć na pytanie o grzech z satysfakcji, że ów mężczyzna odczuwa wobec Pani pożądanie. Nie wiem, nie siedzę w Pani sercu, więc nie wiem czy to tylko niewinne poczucie o którym pisałem wyżej - że jest się dla kogoś ciągle atrakcyjnym - czy jednak satysfakcja z czyjegoś grzechu. Nie potrafię odpowiedzieć... Pani pewnie łatwiej. Niech wskazówką będzie właśnie to napisałem: satysfakcja, że ktoś lubi, że się człowiek komuś podoba, nie jest grzeszna. Ale ciszyć się z czyjegoś grzechu - choćby i hipotetycznego - jednak nie powinniśmy... Tak jak to Pani opisała, to raczej właśnie ta satysfakcja z tego, ze się Pani komuś podoba...
J.