Gość 30.03.2020 00:30
Od jakiegoś czasu zastanawiam sie nad tym czy mogłabym modlić sie w intencji czyjegoś nawrócenia, albo po prostu zbliżenia sie do wiary. Odpowiedz na to pytanie nie jest dla mnie prosta, ponieważ bije sie z myslami czy czlowiek w ogole ma mozliwosc osadzac czyjes decyzje wybory, oceniać to na ile ktos wierzy a na ile nie skoro nie mamy mozliwosci wiedziec jak wyglada jego zycie, jego myśli. Uważam że nie mogę czuc sie na tyle idealna aby modlic sie o wiare drugiego czlowieka, jednocześnie czlowiek ten byl bardzo bliską mojemu zyciu osobą, nie umiałam nigdy rozmawiać z nim o wierze, ponieważ kazda próba konczyla sie stwierdzeniem, że nie wierzy w nic i koniec. Nigdy niczego mu nie narzucalam, nie meczylam go tym, proponowałam, starałam sie pokazywac to co dla mnie wazne i jesli ja szanuje jego zdanie oczekiwalam szacunku od niego. Jednocześnie nigdy nie opuściło mnie odczucie że nie umiem mu pomóc w zaden sposób w tym zeby chociaz w malym stopniu odnalazł droge do wiary. Dlatego teraz w czasie kiedy nasze drogi sie rozeszly z calkowicie innych powodów, chcialabym w jakims stopniu pomóc temu czlowiekowi modlitwa w tej intencji, ale nie wiem czy po prostu mogę
Możesz. Nie może uważać, że robisz Mu krzywdę, bo dla niego Bóg nie istnieje prawda? A Ty, wiedząc że istnieje i jest dobry nie robisz mu krzywdy modląc się o wiarę dla niego...
Nie znamy zakamarków ludzi serc, różnych zawiłości w życiu człowieka, Bożych planów. Nie wiemy więc też do końca, co dla człowieka dobre a co złe. Mowa np. o jakichś życiowych doświadczeniach, chorobach... Nie wiemy, ale mamy prawo modlić się o to, co z ludzkiego punktu widzenia dobre. Nie musimy zakładać, ze co Bóg zrobi będzie dobrze. Bo on być może czeka na to nasze modlitewne zaangażowanie...
J.