Gość 08.10.2019 18:59

Szczęść Boże!

Proszę o poradę, jak mam się zachować wobec kolegi. Kolega złożył ślub prywatny Bogu, że odmówi sobie pewnego dobra przez jakiś czas. Nie sprecyzował jednak o jaki czas chodzi. Stwierdził, że jak uzna, że już dość, to wtedy powie "ok, już wystarczy, mój ślub obowiązuje do jutra i koniec" i według niego wszystko gra. Czy to w ogóle był ślub, skoro wyraźnie od początku nie określił czasu jego trwania? Oczywiste jest, że zbyt lekko traktuje on kwestie ślubowania prywatnego. Moje pytanie natomiast brzmi: czy kolega ten "dookreślając" sobie warunek ślubu w trakcie jego (niesprecyzowanego czasowo) trwania popełnił grzech ciężki, czy też zgrzeszył lekko i nie muszę mu doradzać wizyty w konfesjonale? Z Panem Bogiem.

Odpowiedź:

Ślub bez precyzowania czasu jego obowiązywania nie ma sensu. Bo skoro w każdym momencie można go odwołać, to tak, jakby go wcale nie było. Nie widzę tu problemu do konfesjonału, a raczej do zastanowienia się nad sensem swoich działań.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg