Gość 27.08.2019 20:08
Szczęść Boże,
Choruję na nerwicę i mam bluźniercze myśli. Walka z tymi myślami trwa już 6 lat, ale ostatnio mam wrażenie, że te myśli mi nie przeszkadzają i mam wrażenie, że sama je wywołuję. Boję się, że może zaczęłam je akceptować. Doszedł też problem, że przeglądając internet coraz częściej można natrafić na wulgarne żarty dotyczące Boga i świętości. Gdy takie widzę od razu je pomijam, ale prawdopodobnie przez nerwicę zastanawiam się o co w nich chodziło i do nich wracam, ale nie po to, by się śmiać i obrazić Boga. To samo miało miejsce, gdy mówiono o profanacji. Szukałam w internecie jak wyglądała profanacja, by uniknąć wyobrażeń na ten temat. Czy w ten sposób grzeszę?
W sytuacji nerwicy najlepiej zachować spokój i jej nie nakręcać. To, że zastanawiasz się o co chodziło w owych wulgarnych żartach nie oznacza, że jesteś bluźniercą. Pomijasz je, nie chcesz o tym myśleć, ale że ma to dla Ciebie posmak zakazanego owocu - myśli o co chodziło się pojawiają. Taka już natura nerwicy, nie widziałbym tu żadnego grzechu. Podobnie z tym szukaniem informacji o profanacji, by sobie jej nie wyobrażać. Ewidentnie chcesz zwalczyć w sobie te myśli, dlatego szukasz. Nie ma w tobie woli bluźnierstwa czy profanacji, wręcz przeciwnie. Nie ma więc grzechu...
A że boisz się, że te niechciane myśli przyjdą i tymi sposobami próbujesz je od siebie odsuwać? No właśnie: Twoją intencją nie jest wchodzenie w to, ale odsunięcie tych myśli od siebie. Nie ma więc grzechu.
Napisałem: taka już natura nerwicy... No bo jak człowiek myśli, żeby o czymś nie myśleć, to siłą rzeczy taka myśl przychodzi. Spróbuj na przykład nie myśleć o hipopotamie w czapce z daszkiem na głowie: potrafisz myśleć, żeby o nim nie myśleć? Nie da się. Nie liczy się, czy myśl do głowy przychodzi czy nie. Bo choć głowa Twoja, to nie zależy tak naprawdę od Ciebie. Od ciebie zależy to, co jest wynikiem Twojej woli: chcę myśli, nie chcę myśli. Ty zdecydowanie nie chcesz. Nie ma więc powodu do obaw o grzech...
J.