N. 17.07.2019 20:30
Wokalista, którego lubię słuchać niedawno wydał piosenkę, w której śpiewa że "nie znajdziesz Jezusa w Los Angeles". Użył Jego imienia jako metafory do szczęścia. Czy w tym wypadku słuchając jej grzeszę?
Albo jeszcze jedna piosenka, mówiąca o tym, że oprócz Adama i Ewy był jeszcze Steve, który odradzał im zerwanie i zjedzenia owocu.
Czy mogę go słuchać bez wątpliwości?
Nie widzę powodu, by piosenek z takimi tekstami nie słuchać. Nic tu bluźnierczego.
J.