Gość 30.03.2019 15:03
Szczęść Boże, jeżeli około 100 lat temu żyła osoba, która oznaczała się pobożnością i zginęła męczeńską śmiercią , ale nie została beatyfikowana to czy możliwa byłaby jej teoretyczna beatyfikacja. Nie żyją już świadkowie jej życia a informację o jej życiu to przekaz ustny głównie przekazywany w rodzinie. Wiele osób w jej miejscowości o niej pamięta, mimo że o jej śmierci nigdy nie było jakoś głośno. I kolejne pytanie to czy można modlić się za jej wstawiennictwem, czy raczej tylko o zbawienie dla niej?
Sprawą należałoby najpierw zainteresować proboszcza, a otem ewentualnie biskupa. To biskup podejmuje ewentualną decyzję o wszczęciu procesu beatyfikacyjnego. A żeby to zrobił musiałby mieć przeświadczenie, ze to ma sens. Jednym z takim znaków, jest to, że wydarzenie to jest żywe w pamięci ludzkiej. Niekoniecznie świadków, ale szerzej...
Co do modlitwy... Raczej się tego robić nie powinno. No bo Kościół nie stwierdził z całą pewnością, że chodzi o prawdziwego męczennika. Jesłi będzie to jednak modlitwa z zastrzeżeniem - Boże, jeśli Ty pozwalasz tak się modlić - to raczej nie będzie w tym nic złego...
J.