Gość1 21.01.2019 19:37
Szczęść Boże,
moje pytanie dotyczy rozróżnienia między zwykłą ludzką życzliwością, a wchodzeniem w obszar tzw. cudzołóstwa emocjonalnego. Aby dobrze przedstawić sytuację, pytanie będzie bardzo złożone i dość osobiste, dlatego proszę o ukrycie jego treści.
(...)
Proszę o radę,bo już sama nie wiem. Chyba nie ma nic złego w zwykłej rozmowie i dzieleniu się posiłkiem? Ale czy to nie wchodzi już jakoś w tzw.cudzołóstwo emocjonalne? Jak to rozróżnić?
Cudzołóstwo emocjonalne...Nie znałem tego terminu :) Wydaje mi się jednak, że powinno dotyczyć raczej małżonków, nie osób samotnych. Tak, wiem, że chodzi o żonatego mężczyznę, ale Ty akurat nikogo "emocjonalnie" nie zdradzasz. A skoro nie ma między wami seksu, trudno mówić o zdradzie także z jego strony. Zwłaszcza że jeśli jest jak opisujesz (w co nie wątpię), to wasze relacje można nazwać jakąś sympatyczną znajomością. W praktyce nie widać, byście do jakiegoś związku dążyli: on po prostu jest miły, Ty doskonale zdajesz sobie sprawę, że taki związek nie miałby przyszłości i go nie chcesz. A a to, że czasem marzysz, żeby tak było... Z grzesznych marzeń trzeba się oczywiście spowiadać. Ale jeśli nie dajesz się im wciągnąć, jeśli je odrzucasz, to samo to, że lubisz tego człowieka na pewno nie jest żadnym grzechem. Żadną "zdradą emocjonalną" czy "cudzołóstwem emocjonalnym"...
Jestem zresztą zdania, że dobre relacje z bliźnimi to zawsze skarb. Także sympatyczne znajomości (nie chcę tego nazywać przyjaźnią, bo to dla niektórych wielkie słowo) osób będących już w trwałych związkach. Na studiach, w miejscu pracy... Dopóki jest to po prostu sympatyczna znajomość i nie zaczyna zmierzać w kierunku romansu, nic w tym złego. Jasne, coś takiego w romans może się przerodzić. Dlatego ważne, by zachować odpowiedni dystans. Ale od sympatii do romansu droga daleka. A czasem dobre słowo czy zwyczajny uśmiech takiego człowieka pomaga w trudnych chwilach...
J.