Gość 31.10.2018 05:20
Szczęść Boże,
mam problem z rozróżnianiem wagi grzechów i jak na razie żadne definicje i regułki mi nie pomagają.
Kilka lat temu zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską (kilka razy do tej pory). Z braku czasu odmawiałam różaniec wszędzie i w każdej sytuacji, jadąc samochodem, myjąc naczynia, sprzątając, kąpiąc się i no właśnie nawet korzystając z toalety. Teraz przyszła refleksja, że nie każdy czas i miejsce jest dobry na modlitwę. Wtedy nie widziałam w tym nic złego (już nie wspominając o kłopotach z liczeniem), byleby dać radę przez 54 dni.
Czy odpowiadający uznałby to za grzech ciężki? Mam już całą litanie dla spowiednika i nie ukrywam, że im więcej dziwnych spraw mi się przypomina, tym ciężej mi do spowiedzi pójść.
Uważam, że modlitwa w toalecie to nie jest dobry pomysł. Ale skoro nie było intencji obrażania Boga, to trudno mówić o grzech ciężkim.
J.