Sandra 13.01.2018 23:51

Witam, kilka miesięcy temu zadałam tutaj pytanie i dostałam odpowiedź: http://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/3d09eb (bardzo proszę przeczytać dla przypomnienia).

Poproszę znowu o ukrycie treści pytania (bardzo proszę o niepublikowanie tego tylko samą odpowiedź). Z góry przepraszam, że taka zagmatwana sprawa i że dużo się rozpisałam..

(...)

Proszę mi pomóc bo normalnie można zwariować, a przecież nie o to chodzi w spowiedzi. Chyba najważniejsze, że bardzo tego żałuję, poprawiłam się i kocham Boga? :) Wiem, że kiedyś moje spowiedzi nie były idealne, ale byłam bardzo młoda (teraz mam 23 lata). A nie można wątpić w miłosierdzie.. a to wszystko idzie w niezdrowym kierunku. Bo przez to mogę nie skupić się na tym co jest teraz, nie można chyba tak wracać ciągle wstecz? Czy to szatan mnie kusi czy może Bóg chcę żebym jeszcze coś wyznała?

Odpowiedź:

1. Z tego co piszesz wynika, że wszystko jest OK. Wyznałaś te wszystkie dawne, dotyczące czystości, a wcześniej tajone grzechy. Nawet jeśli czegoś nie doprecyzowałaś, to nie wynikało to z chęci ukrycia czegoś, ale z trudnością "eleganckiego" ujęcia tylu różnych spraw. Teraz już do tego nie wracaj. W tej kwestii wszystko zostało Ci już wybaczone. A pisząc "w tej kwestii" nie mam na myśli tego, że w następnej przez Ciebie przedstawionej nie, ale o tym napiszę dopiero szerzej za chwilę :) Więc jeszcze raz: do sprawy tych dawnych grzechów dotyczących czystości już nie wracaj.

2. Inne przypominające Ci się grzechy....Oszczerstwa, kłamstwa, obrażanie kogoś w Internecie... Pierwsze i trzecie - jak piszesz - wyznałaś w ostatniej spowiedzi. Nie ma najmniejszego powodu, by do sprawy wracać. A kłamstwo... No akurat oszczerstwo jest zazwyczaj jego najgorszą formą. To że nie powiedziałaś o tych lżejszych nie jest już istotne, skoro oskarżyłaś się o przewinienie cięższe. Zresztą kłamstwo nie zawsze jest grzechem ciężkim. By było, musi przynosić jakąś poważną szkodę. A dziecięce kłamstwa raczej rzadko mają taki kaliber. Zwłaszcza jeśli nie są oszczerstwem. Więc daj sobie z tym spokój...

To niepójście raz (!) w niedzielę do Kościoła... No, ja też nie wiem, czy byłaś wtedy chora czy udawałaś :) Możesz o tym, jako o dawnym grzechu powiedzieć przy następnej spowiedzi. Żeby Cię to nie dręczyło Ale...

3. ... Ale już w tej przeszłości tak nie grzeb. Pojednałaś się z Bogiem wyznając to, co było dla Ciebie najtrudniejsze. Być może jeszcze o czymś zapomniałaś, ale - właśnie - zapomniałaś. Zapomnienie nie czyni spowiedzi nieważną. Po latach nie masz prawa wszystkiego pamiętać. A już zwłaszcza tego, czy się z jakiegoś grzechu spowiadałaś. Zostaw więc to wszystko Bożemu miłosierdziu. Bóg jest dobry i na pewno nie jest drobiazgowy. Na pewno nie będzie miał pretensji o te dawne, zapomniane grzechy. A jeśli coś Ci się jeszcze przypomni, ale tak na pewno, nie "chyba", to potraktuj tak samo jak tę sprawę z niepójściem do kościoła. Powiedz przy następnej spowiedzi. Spokojnie możesz w tym czasie przystępować do komunii, bo przecież niczego nie zataiłaś, tylko zapomniałaś.

Skrupuły, choć to coś takiego jak nerwica, mogą być skutkiem działania diabła. To znaczy on może się tą nerwicą posłużyć. Po co? Tym sposobem chce Ci odebrać nadzieję, że możesz być blisko Boga. To jemu zależy na tym, żeby Ci się wydawało, ze to niemożliwe. Dlatego odrzucaj te obawy, lęki co do ważności spowiedzi a z ufnością powierzaj się Bogu. W tej chwili - skoro nic nie zataiłaś - na 100 procent wszystko jest OK. A to, co się przypomni, zawsze możesz powiedzieć w kolejnej spowiedzi. Więc nie ma powodu do obaw. Ciesz się byciem blisko Boga. Bo chyba jest blisko Ciebie, skoro tyle obaw i lęków przezwyciężyłaś, by się z Nim pojednać. Bóg nie może tej Twojej dobrej woli ni widzieć...

J/

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg