Jola 22.10.2017 16:49
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Mam pytanie dotyczące udzielania pomocy pijanym. Jechałam samochodem, jako kierowca i zauważyłam leżącego na trawniku mężczyznę w roboczym zaniedbanym stroju, w pozycji sugerującej spanie, z podkurczonymi nogami i ręką pod głową. Leżał tuż obok przejścia dla pieszych, na trawniku. W jego kierunku szedł jakiś mężczyzna. Była to niedziela do południa. Mnie zmieniło się własnie światło na zielone, więc odjechałam, widząc , że w jego kierunku idzie inny człowiek, a wiele innych aut przede mną i za mną zrobiło to samo (ruchliwa ulica). Sytuacja mnie zaskoczyła i z powodu zmiany świateł nie miałam wiele czasu na reakcję. Poza tym cierpię na nerwicę lękową , więc i tak bym nawet nie podeszła do tego człwoieka. Martwię się jednak, że to grzech zaniechania i mogłam gdzieś dalej zaparkować i zadzwonić po policję. Nie zrobiłam tego ze strachu przed nową niespodziewaną sytuacją nad którą nie miałam się czasu zastanwoić i z powodu, ze ktoś inny mógł się zająć tym człowiekiem (bo szedł w jego kierunku), który wyglądał na pierwszy rzut oka na nietrzeźwego śpiącego. Czy to grzech, że nie zareagowałam, tylko zrzuciłam to w myślach na innych ludzi (na pieszcyh idących w kierunku tego człowieka)?
Nie widziałbym w tym wielkiego grzechu. Najwyżej drobne zaniedbanie. Faktycznie, temu człowiekowi mogło pomóc wielu ludzi, a dla jadącego samochodem zatrzymanie się bywa dość kłopotliwe. Zresztą skoro wyglądał na smacznie śpiącego, to też inaczej niż gdyby leżał tak, jakby stracił przytomność...
J.