Aleks 13.10.2017 14:48
Dzień dobry! Mam bardzo wrażliwe sumienie, mimo, że jestem mężatką już to nic się nie zmienia, wrecz mam wyrzuty sumienia o coraz więcej rzeczy. Mam juz z tych nerwów problemy zdrowotne. Ciagle tylko mi się wydaje, że jak coś pomyśle lub powiem to juz grzech, a to nakręca spiralę złości, że wiara taka trudna. I od tego też mam wyrzuty. Potem ciągły stres spowiedziami i choćbym nie wiem jak często chodziła to zaraz mam grzech i znów bym musiała iść. To wszystko bardzo stresujące i nie wiem jak długo tak wytrzymam. Cały czas czuje na ciele ucisk mocny jakby wyrzuty a układ nerwowy już nie daje rady.
1.Pytanie jest takie. W mojej rodzinie po dwóch latach bycia w związku rozstała się z chłopakiem jedna osoba. Okazało się, że znajomy mi ksiądz ją zna. Powiedział mi co sądzi o ich rozstaniu tzn. że za dużo imprezowali a za mało nad związkiem pracowali. Nie mówił tego jakoś chyba w tajemnicy bo zdaje mi się, że przy tym byli też inni pracownicy pewnego miejsca i ogólnie też o tym słuchali bo ten "rzucony" to też znajomy księdza i miał przyjśc do nas do pracy, dlatego w ogóle wywiązała sie ta rozmowa. PO powrocie do domu rozmawiałam z mamą i powiedziałam jej o wszystkim, czyli o tej rozmowie z ks. na temat tych co się rozstali (teraz żałuję). A mama na forum rodzinnym napisała to (za zgodą tej dziewczyny co się rozstała z tamtym), że tamten chłopak był pouczany przez księdza, że za duzo imprezował a za mało skupiał się na dobrych relacjach. Czyli mama to jeszcze przekręciła bo księdzu chodziło o to że obydwoje za duzo imorezowali. A ta dziewczyna na to, że wie o wszystkim bo jest z ks. w kontakcie. Czy mam grzech ciężki, że powiedziałam o tej rozmowie mamie, która to podała dalej i to nieco przekręcone ??? Głupio mi, ale byłam osatnio u spowiedzi a wyrzuty mam po wszystkim, nawet zraz po spowiedzi więc nie jestem tego kompletnie w stanie sama ocenić.
2. Czy mam grzech cieżki jak coś złego przez chwile pomyślałam o Bogu. Było to związane ze złościa na to, że ciągle czuje wyrzuty i że już nie daje rady. W myślach obwiniłam za to Boga ale tylko przez chwilę, zaraz tego załowałam.
Nie mogłaś chyba przypuszczać, że mama postanowi to wszystko opisać w internecie i jeszcze nieco to przekręcić. Trudno mówić o Twoim grzechu. Na pewno nie ciężkim, bo przecież nie chciałaś tego wszystkiego, po prostu omawiałaś z mamą sytuację...
Co do owej myśli... To że przychodzi do głowy nie jest grzechem. Gdybyś trwała w takim poglądzie, co innego. Ale - i to ważne - masz też do takich myśli ważny powód...
Cały problem - jak zauważyłaś - w tym zbyt wrażliwym sumieniu. Ono reaguje trochę jakby miało alergię. Ale - zauważ - to nie Bóg jest winny, wpędzając Cie w ciągłe poczucie winy. Winne to twoje wyolbrzymiające zło sumienie, nie Bóg. Nie obwiniaj więc Go.
W tym właśnie tkwi sedno Twojego problemu: wiesz, ze masz zbyt wrażliwe sumienie, a jednocześnie z tej teoretycznej wiedzy nie wyciągasz praktycznego wniosku: to wina mojego sumienia, nie Boga; nie Bóg ciągle doszukuje się we mnie grzechu, ale ja sama, bo moje sumienie przesadza...
Jak widzisz nie ma powodu, żeby o to obwiniać Boga.
Co zrobić? Sumienie to zdolność rozróżniania dobra i zła. Musisz przestać kierować się swoimi odczuciami, dokładniej lękiem że ciągle grzeszysz, a zacząć kierować się rozumem. Bo to rozum, a nie odczucie rozstrzyga czy był grzech i jaki czy nie było. Jeśli rozum mówi Ci, że grzechu nie było albo że chodzi o drobiazg, to odrzuć ten swój nerwicowy lęk. A kiedy lęk wraca - bo pewnie wraca - polecaj go Bogu. Powiedz u, że uważasz, że to nie był grzech. że na pewno nie ciężki i tego będziesz się trzymać.
Bóg na pewno bardziej niż przez nasze uczucia i odczucia przemawia przez nasz rozum, ocenę tego co dobra a co złe. Nie kieruj się więc lękiem.
Łatwo mi mówić? Nie. Przerabiałem to. Może nie w tej skali, bo szybko ktoś mi mądrze poradził, ale wiem jak to bywa. Po prostu trzeba ten lęk wyłączyć. Nie ma go i koniec. A kiedy wbrew temu co mówi rozum wraca powiedzieć sobie: najwyżej. I się nie przejmować.
J.