Gość 18.02.2017 14:21

Witam,

Miałbym pytanie w odniesieniu do tego, co Pan kiedyś napisał - niestety nie mogę dogrzebać się bezpośrednio do pytania, ale napisał Pan, że chrześcijanin może zasadniczo czytać wszystko, co nie jest pornografią, o ile nie szkodzi jego wierze. No i tutaj mam dylemat - przeczytałem opowiadanie nie wiedząc o tym, na czym się opiera. Pod koniec następuje zwrot akcji, który określiłbym jako bluźnierczy - opowiadanie doczytałem do końca wyraźnie zirytowany ze względu na to, że do zakończenia został mi jeden podrozdział, więc uznałem, że je już skończę. W tym wypadku nie ma grzechu? Nie poczułem jakichś buntowniczych myśli itp.

Odpowiedź:

Zdecydowanie nie był to grzech. Przeczytałeś co przeczytałeś nie akceptując tych treści, buntując się przeciwko nim. W tamtym mojej odpowiedzi chodziło o sytuację, w której ktoś rozczytuje się w antyreligijnych, antykościelnych czy amoralnych treściach i sam zaczyna przyjmować taki sposób patrzenia na świat. Ale jeśli lektura takich treści nie sprawia, że je przyjmuje, ale wręcz skłania go do poszukiwania odpowiedzi na ostawione dylematy, to oczywiście żadnego grzechu nie ma. 

Może nieco rozwinę myśl o owych niemoralnych treściach... Zło bywa w książkach czy filmach bardzo różnie przedstawiane. W starszych zazwyczaj dobro jest nazywane dobrem, a zło - złem. W nowszych często to jest pomieszane. Pozytywnymi bohaterami książek czy filmów bywają postaci zdecydowanie złe. Autor książki czy scenariusza tak wtedy prowadzi narrację, by zło pokazać jako cnotę. Nie że zły bohater ma jakieś dobre cechy, ale że zło jest cnotą. Dla odbiorcy coś takiego może być bardzo demoralizujące. Ot, gdy pozytywnym bohaterem książki czy filmu jest seryjny morderca albo szef, który rozgrywa swoich podwładnych traktując ich jak pionki w jakiejś grze...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg