Gość 20.10.2016 17:41

Szczęść Boże.

Jak się ma sprawa z tym, że kochamy, mamy miłość, wiarę, nadzieję, dobry nastrój, siłę do działania, chęci, odwagę? Po pierwsze chodzi mi o związek tych wymienionych przed chwilą pojęć, cech, z tym, że jest w nas mózg, narządy wewnętrzne, ogólnie chemia organizmu i ogólnie mówiąc zdrowie. Po drugie związek tych wymienionych cech i pojęć z tym, że mamy psychikę, duszę, że są pokusy i demony. No i na koniec, po trzecie, związek tych cech i pojęć z tym, że wchodzi w nas i mieszka w nas Duch Święty i Chrystus Jezus wchodzi do naszego serca i mamy moc z wysoka.

Jak to z tym jest? Stwierdził lekarz wczoraj mój endokrynolog, że mam niedoczynność tarczycy i że jest związek tej niedoczynności z tym, że występują u człowieka nerwice i depresje. I co dziwne, rzeczywiście cierpię na depresję i nerwicę od wielu już lat, a krew zbadałem dopiero półtora roku temu i wyszło TSH za wysokie. Biorę od wczoraj hormony. Dlatego chciałbym spytać, czy występowanie u mnie depresji i nerwicy jest tylko zależne od chemii w organizmie? Przychodzi mi do głowy: „jesteś tym co jesz” albo „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Bo ja myślałem, że Duch Święty wszystko załatwi i uleczy. Bo jak to jest? Nie mam depresji i nerwicy dopóki apteka działa i mogę kupić leki? Dopóki mam pieniądze? Czy miłość to też chemia w organizmie? Mam nadzieję, gdy mam dobrą chemię w organizmie? Mam siłę do działania i odwagę gdy chemia?
Bo ja myślałem, że nerwica i depresja to skutek demonów, ran duszy i grzechów i braku Ducha Świętego, czy Jego mocy. Chyba nie można wszystkiego zrzucić na chemię i jedzenie i proszki? Bo chyba też działają demony i rany i też brak Ducha Świętego ma też znaczenie?
Miłość i odwaga trwały by tylko tak długo dopóki na aptekę nie spadnie bomba? – obrazując dosadniej to o co mi chodzi.

Więc jak te trzy sprawy się mają:
- chemia w organizmie, zdrowie, mózg, ciało
- dusza i psychika, rany demony, zdrowie psychiczne i choroba psychiczna
- sam Duch Święty jako moc i lekarz i uzdrowienie i Życie i siła i Miłość

Przeraża mnie pogląd, że wszystko zależy od chemii organizmu i leków. Nie chcę być tylko zależny od leków. Chciałbym ich nie brać i mieć dobry nastrój i siłę i odwagę i wiarę i nadzieję i miłość. Wiążę to z otrzymaniem Ducha Świętego a nie połknięciem tabletki. Czy to wszystko jest jakoś powiązane?

Czy wszystko co jest w człowieku i czym jest człowiek to tylko wynik chemii i tego co się je? Czy może wszystko co jest w człowieku i czym on jest to skutek duszy, psychiki, grzechów, ran, demonów, oglądania czy słuchania złych treści? Czy może (i tego bym pragną bo wydaje mi się najtrwalsze i wieczne) wszystko co jest w człowieku i czym człowiek jest to zasługa Ducha Świętego, który w nim jest i Chrystusa Jezusa, który w nim trwa, który trwa w człeka sercu?

Bo nie możliwe, żeby Duch Święty, czy miłość, czy odwaga, czy chęci, czy brak nerwicy, był wynikiem tylko dobrej chemii. Duch Święty, dusza, są wieczne i trwają wiecznie i nie zginą, a chemia to materia która ginie. Więc nie rozumiem.

PS
Jeśli te hormony mi pomogą, to będę dziękował Bogu, ale jak ich zabraknie, albo nie będę miał na nie pieniędzy, to może stracę moc „z niska” i będę nędznym, przestraszonym, flegmatycznym i obsesyjno-kompulsyjnym chrześcijaninem. A jak Bóg zechce bym był silnym i użytecznym chrześcijaninem, to da mi moc „z wysoka”, która się nie wyczerpie, tak jak ta moc z apteki. W każdym razie ostatnio gdzieś czytałem, że i tak trzeba się nieustannie modlić i prosić o wszystko Boga, aby wytrwać. To staram się czynić. A z resztą przypomina mi się, że przecież mamy mówić, że jesteśmy słudzy właśnie nieużyteczni i robimy to co do nas należało – Łukasza 17:10 (cytat niedosłowny).

Dziękuję za wyjaśnienie.
Z Panem Bogiem

Odpowiedź:

Człowiek jest jednością niematerialnej duszy i materialnego ciała. Z wszystkimi tego konsekwencjami. Chore ciało wpływa na psychikę. I samo chcenie to czasem za mało. Owszem, człowiek może działać na przekór swojemu samopoczuciu, ale na dłuższą metę to raczej niemożliwe. Wola nie zmieni przecież nastroju.
A jeśli do tego dochodzą związane z chemią zaburzenia świadomości. Ot, tak jak po alkoholu czy narkotykach.. Człowiek nie bardzo jest wtedy sobą, prawda? Tak i w naturalny sposób mogą w człowieku wytworzyć się substancje, które mają nań negatywny wpływ...

Ma to swoje konsekwencje.Np. w praktyce to człowiek powinien oceniać swoje postępowanie wedle swojego sumienia. Zrobił bardzo źle, działał świadomie i dobrowolnie, więc grzech ciężki. Ale Bóg zna także tę naszą chemię. I może ocenić to wszystko inaczej. Dlatego Jego miłosierdzia nigdy nie należy ograniczać do tego, co nam się wydaje słuszne...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg