Gość 27.12.2015 19:21
czy jeśli jest się samotnym, ale uwiera to człowieka i nie chce samotności to czy można tą samotność uznać za powołanie?
Jak właściwie zdefiniować to powołanie?
a z drugiej strony całkowicie czy odtrącenie miłości dziewczyny, podczas gdy obie strony się podobają sobie nawzajem, bo chce się żyć w samotności bo np. wydaje się subiektywnie że tak jest łatwiej niż założyć rodzinę , to czy takie postępowanie można nazwać grzechem?
Cóż to właściwie jest powołanie? To czego chce dla mnie Bóg? Już takie zdanie pytania nasuwa zupełnie inną odpowiedź, niż ta, ze Bóg chce, bym poszedł do zakonu czy zawarł małżeństwo. Bóg przede wszystkim chce mojego zbawienia. I to jest moje pierwsze, najważniejsze powołanie. Każde inne ma być celem do realizacji tego najważniejszego...
Ale co jest tym naszym ziemskim powołaniem? Czego Bóg od nas chce? Znów trzeba odpowiedzieć: w pierwszym rzędzie mamy kochać. Na każdej drodze życia, która idziemy. Czy to w małżeństwie, czy kapłańskie, czy samotności....
Znów: co to jest to powołanie? Po uwzględnieniu dwóch powyższych można chyba powiedzieć, że jest to droga, którą mnie Bóg prowadzi przez życie. Jaka? No właśnie ta, po której mnie Bóg prowadzi. Nie żadna wymyślona. To co zazwyczaj nazywamy powołaniem to wybranie takiej czy inne możliwości, do której mam większe czy mniejsze dyspozycje. Ale wybranie z tego, co dla mnie jest możliwe. Powołanie to wybór miłości; wybór tego wariantu swojej drogi, na której będę mógł najbardziej kochać; najwięcej miłości dać. woczywiście moje uzdolnienia. I pragnienia tez, bo przecież nie będzie dobrym mężem ten, kto swojej żony nawet nie lubi ani księdzem, kogo męczy spotykanie się z innymi ludźmi...
Czy istnieje powołanie do życia w samotności? Jeśli jest wyborem miłości, to tak. Czy zrezygnowanie z małżeństwa dla bycia samotnym jest grzechem?
To chyba bardziej skomplikowana sprawa. Osoby samotne nieraz wiele czasu poświęcają innym, będąc lekarzami, pielęgniarkami, nauczycielami, wychowawcami... Wówczas trudno mówić, ze zrezygnowali z kochania. Może oczywiście ktoś uznać, że w samotności będzie mu lepiej; że w małżeństwie będzie się tylko męczył. I przy okazji zamęczy męża, żonę. Wtedy taki wybór samotności trudno nazwać grzechem... Ale oczywiście to będzie zależało od motywów. Jeśli np. ktoś rezygnuje z małżeństwa, by móc przeżywać wiele erotycznych przygód, to wtedy oczywiście taka postawa jest grzeszna...
J.