Gość 03.08.2015 20:12
Chciałabym się zapytać po co żyjemy?Ja nie mam żadnej depresji,od razu zaznaczam xD lubię robić różne rzeczy,ktore dają mi satysfakcję,czuję się kochana i w sumie wiem,że nie jestem idealna,ale lubię siebie.Jednak gryzie mnie coś kiedy zastanawiam się nad światem.Po co żyjemy,dlaczego w ogóle istnieją ludzie?Okej.Słyszałam już odpowiedzi,że dla wieczności.Tylko nie bardzo rozumiem,co tak rajcuje w życiu wiecznym.Jak dla mnie brzmi to jak jakaś katorga duszy.Być myślą,bez ciała i robić..nic...przez całą wieczność?Bez szansy na koniec?Hmm...Ale po co chodzić do pracy do szkoły?Żeby mieć godne życie.Serio?A czemu dopiero w wieku 70 lat kiedy wszystko człowieka boli.Czemu tak po prostu nie wyjść teraz z domu i iść przez całe życie.Dlaczego nie?Ale potem przecież i tak umrzemy.Może ktoś wie i mi odpowie.Po co istniejemy?Po co są ludzie?Po co jest Ziemia?
No super, że nie masz depresji :) Dzięki za wyjaśnienie. Zaraz mi lżej :)
Najpierw małe sprostowanie.... Owszem, po śmierci będziemy jakiś czas istnieć jako dusze. Ale potem wszyscy mamy zmartwychwstać, czyli odzyskać swoje ciała. Tak jak Jezus zmartwychwstał, a nie był tylko duchem. Dotykali Go przecież, jadał z nimi...
Życie wieczne... Też się chyba lubię. I dlatego uważam, że istnienie jest nieskończenie lepsze od nieistnienia. Po prostu żal by mi było, gdybym miał się rozpuścić w nicości. PO co byłoby to wszystko, co tu przeżyłem? Miłość, zachwyty.... Po co, jeśli końcem jest nicość? Tymczasem okazuje się, że to może trwać. Na pewno przetrwa miłość, bo on, jak pisał św. Paweł, nawet w niebie się nie kończy. Dla mnie to piękne. I naprawde ciesze się, ze wszystko co dobre znajdzie w niebie kontynuację....
Piszesz, że niebp to katorga do duszy... Nie wiem co konkretnie masz na myśli, ale podejrzewam, że chodzi o jakiś nieprawdziwy obraz nieba. Jako miejsce, w którym wszystko jest blade, nieruchawe i przeraźliwie nudne. Tymczasem niebo takie na pewno nie będzie. Zwróć uwagę, że w Piśmie to, co nazywamy niebem bywa też nazywane "nowymi niebiosami i nową ziemią". Chodzi o nowy świat. Materialny. Nowy, zapewne w sensie odnowiony, nie jakiś od podstaw inny. Czy ne chcesz żyć w świecie bez trosk, otoczona tymi, których kochasz? I z możliwością poznawania tysięcy innych? W świecie bez zła, bez krzywdy, ale z wszystkimi odcieniami tego, co dobre?
Może zapytasz, co będziemy robić... Sęk w tym, że tego nie wiemy. Ale na pewno nie będzie nudno. Nagroda - życie wieczne - nie może być przecież gorsza niż to, czego doświadczyliśmy n "padole łez". Musi być tam jeszcze lepiej niż w tym życiu.... Już Ci się bardziej chce żyć wiecznie? Mam nadzieję ;)
J.