Gość 22.06.2015 00:09
Wiemy z nauki Pana Jezusa, że czyni nas nieczystymi to co wychodzi z naszego serca. Z naszego serca wychodzą i są: złe uczynki, zła mowa, złe myśli i zaniedbania, czyli wszelki możliwy grzech wychodzi z naszego serca i ma w nim źródło. Natomiast to, co do nas wchodzi z zewnątrz do żołądka nie czyni nas nieczystymi. A chciałbym zapytać z kolei, czy to, co wchodzi do nas również z zewnątrz, ale tym razem nie przez usta do żołądka, ale przez oczy i przez uszy (chyba do naszego umysłu lub serca z zewnątrz), to czy to też NIE czyni nas nieczystym, bo wchodzi z zewnątrz, no ale przez oczy i przez uszy?
Przykładowo, ktoś mógłby słuchać wulgarnej piosenki z nagością i wulgarnością, ale się dobrze bawić i nie grzeszyć sercem, albo oglądać pornografie bez celu podniety, tylko w celach naukowych (tak teoretycznie, nie wiem jaki inny przykład dać). I wtedy nie grzeszyłby i nie stawał się nieczysty?
Chcę spytać więc czy tę naukę o nieczystości można przenieść też na wulgarny teledysk czy „naukowe” oglądanie pornografii – w sensie, że nic nie uczyni nas nieczystym co wchodzi do nas z zewnątrz do żołądka przez usta, ani taki wulgarny dźwięk słów ani obrazów, dopóki w sercu nie zgrzeszymy?
Ale wydaje mi się że są pewne rzeczy, właśnie jak pornografia czy wulgarny teledysk, że mogą nas po pewnym czasie zbałamucić - z kim przystajesz, takim się stajesz – nawet jeśli miałoby to być oglądanie nie w celach seksualnych, ale takie obojętne, nawet nie oceniające.
Zatem nie wiem jak na to patrzeć. Czy odpowiadający podziela, że można by oglądać coś co jest (nie wiem czy można powiedzieć ZŁE, ZŁO, ale przedstawiające złe rzeczy), coś co jest wulgarne, ale nie grzeszyć? Wiele osób pyta czy grzeszą jeśli słuchają tego czy innego zespołu, książki, czy filmu. Myślę, że odpowiedź jest taka, że rzeczywiście nic nie czyni nas nieczystymi co idzie z zewnątrz (usta, oczy, ucho), ale może mieć zły wpływ na nas, wyrabiać złe nawyki, otumaniać serce, uczyć złych postaw. O może tak?
Problem, gdy często utwór muzyczny ma piękną melodię, i obrazek, jest dziełem artystycznym, ale przekazem głosi na przykład New Age. Chciałoby się słuchać, bo piękne, ale no właśnie - ”…, takim się stajesz”.
Dziękuję za odpowiedź
PS. Ale jeśli śmieję się z seksistowskich pornograficznych żartów komika w Stand Up Comedy dla dorosłych, to nie wiem czy nie grzeszę wtedy tym, że w sercu zgadzam się na to co on mówi? Akceptuję to i staje się to moje i wychodzi wtedy z mego serca może i wtedy grzech, jeśli się śmieję i to akceptuję. Sam Pan Jezus mówił by nie brać udziału w sprośnych żartach nie mówić ich i chyba nie słuchać też. Nie wiadomo też jaki wpływ ma oglądanie wulgarnych teledysków lub tych z hedonistycznym lub New Age’owym przesłaniem, jakie są skutki długofalowe. Albo granie w gry brutalne, to też ciekawa rzecz, niby wchodzi do uszu i oczu z zewnątrz to wszystko wtedy, ta gra, ale my jednak wpływamy na grę, podejmujemy decyzje i kierujemy grą dżojstikiem i palcami, czy klawiaturą. No nie wiem.
Jak to więc jest z tym wchodzeniem rzeczy „w nas” z zewnątrz - przez oczy i przez uszy? Czy samo to co wchodzi z zewnątrz przez oczy i uszy nie czyni nas nieczystymi, ale może kształtować nas, nasze serce, bałamucić i kiedyś się stanie, że z nas wyjdzie takie samo zło i staniemy się nieczyści?
Zło które nas otacza nie jest naszym grzechem. Odpowiadam za zło, które jest moim wyborem, moją decyzją. Czyli jeśli np. pracuję z ludźmi nieuczciwymi sam nie muszę być nieuczciwy. Ale jeśli uczestniczę w tej ich nieuczciwości, choćby przyzwalając na nią, jestem sam winny...
Ot ta piosenka z nagością i wulgarnością.... Piszesz, ze można się przy niej świetnie bawić, a nie przyjmować tego brudu do serca. Nie widzisz, ze to wymówka? Przecież to sprzeczność. Świetnie bawić się przy czymś, co jest złe, to akceptować to zło. Bawiłbyś się świetnie, gdyby ktoś do skocznego rytmu piosenki śpiewał, że Twoja matka to..No, nie chcę się wyrażać. Ale bawiłby się przy czymś takim, czy jednak przynajmniej na chwilę zmarkotniał?
Podobnie jest z "naukowym" oglądaniem pornografii. Jeśli nie jest się prokuratorem, który ocenia czy dane treści są pornografią czy nie albo kulturoznawcą badającym jakieś dawne malowidła ścienne, to tłumaczenie że chodzi o naukę jest zwykłą wymówką. To tak jakbyś komuś przywiązał kabel do nogi i raził go prądem tłumacząc, że chciałeś tylko sprawdzić, jak człowiek reaguje na rażenie prądem...