CetMa 03.02.2015 14:31
Witam.
1. Czy koloroterapia, aromaterapia, światłoterapia to zagrożenia duchowe,zabobony?
2. Czytałem w internecie taką opinię (o. Jezuity): "O jakimkolwiek grzechu możemy mówić dopiero wówczas, gdy świadomie i dobrowolnie przekraczasz przykazanie Boże. Jeśli świadomie i dobrowolnie przekroczysz prędkość, to łamiesz przepisy drogowe a nie popełniasz grzech ewentualnego zabicia kogoś. To z czym się zmagasz w swoich rozważaniach jest chorobą, którą trzeba leczyć. Nazywa się ją w języku kościelnym skrupułami. W psychologii ma zapewne bardziej skomplikowaną nazwę. Zachęcam do indywidualnej terapii i pozdrawiam."
To to dobra rada dla skrupulantów? Można coś takiego sobie "stosować" do różnych sytuacji, a nie tylko do przepisów drogowych? Niektórzy twierdzą, że nieprzestrzeganie przepisów drogowych jest grzechem. A czy wg Odpowiadającego jest grzechem przekraczanie prędkości na pustej drodze dla zabawy?
3. Czy nie stosowanie się w życiu do przepisów w różnych dziedzinach, które nakłada Państwo jest grzechem ciężkim? Chodzi o sytuację, jeśli coś grzechem moralnie nie jest, lub jest lekkim.
Dziękuję!
1. Odpowiadający nie widziałby w stosowaniu takich metod grzechu, a więc i zagrożenia duchowego. Bo największym zagrożeniem duchowym jest zawsze grzech, a zwłaszcza trwanie w nim. Relaksowanie się kolorami, zapachami trudno uznać za grzech. Chyba że ktoś stosuje te metody nie dla odprężenia, ale niby leczenia poważnych schorzeń.
2. Ksiądz ma rację. Nie ma grzechu "przekroczenie prędkości". Jest grzech narażenia czyjegoś życia czy zdrowia. Jeśli ktoś jedzie trochę za szybko na pustej drodze, to oczywiście grzechu nie ma. Ale jeśli pędzi jak wariat, to choć droga jest pusta grzech może być. To będzie zależało od tego, na ile to niebezpieczne. Na przykład na pustej autostradzie jechać 200 km.na godzinę to zupełnie coś innego, niż jechać 110 krętą drogą przez wieś, prawda? Choć w obu przypadkach jedzie się 60 km/h za szybko, to jednak zupełnie co innego, prawda? Ale powtarzam: nie grzech przekroczenia prędkości, ale narażenia życia.
Nie wiem do jakich innych sytuacji chcesz to stosować, więc trudno mi udzielić CI generalnego zezwolenia ;)
3. Potrzeba by konkretu. Bo nie wiem co masz na myśli. Np. jest przepis, ze w budynkach użyteczności publicznej drzwi powinny otwierać się na zewnątrz. Chodzi o to, by w razie paniki napierający tłum nie spowodował, że wcale się ich nie da otworzyć. Jeśli ktoś zamontuje z jakiegoś powodu inaczej to raczej nie dlatego, żeby ktoś podczas pożaru zginął, prawda? Albo taki przepis o sprzątaniu po psie. Trudno uznać, że zostawienie na chodniku psiej kupy nie jest żadną winą moralną. Co innego na trawniku we własnym ogródku... Więc nie wiem. Trzeba skonkretyzować pytanie...
J.