Kinga1991 01.02.2015 15:13
Witam. Przeczytałam ostatnio fragment książki (http://facebog.deon.pl/jak-podchodzic-do-kontaktow-fizycznych-na-etapie-randkowania/). Autorzy twierdzą, że narzeczeni nie powinni zostawać sam na sam, że nie powinni robić czegoś czego nie robili by przy innych ludziach i że dziesięciominutowy kontakt całego ciała z masażem pleców to coś złego. Często spotykam się z takimi stwierdzeniami, że para nie powinna zostać sama, bo wtedy nie wytrzymają i skończy się to ciążą. W związku z tym rodzi się we mnie taka wątpliwość. Sama jestem od ponad roku z związku. Jeszcze przed wstąpieniem do niego ustaliliśmy z chłopakiem, że chcemy budować swoje relacje w czystości. Modlimy się, chodzimy razem do Kościoła, o wszystkie decyzje pytamy Boga. Miałam wątpliwości co do tego gdzie jest granica czystości i mówiłam o tym na spowiedzi. Ksiądz w prosty sposób stwierdził, że dopóki "nie włożył Ci rąk do spodni to nie grzeszycie" itp. Po tej spowiedzi moje sumienie się uspokoiło, jednak teraz po przeczytaniu tego fragmentu znów mam wątpliwości. Nam zdarza się być blisko, leżymy przytuleni, robimy sobie masaż pleców, głaszczemy się po brzuchu wkładając rękę pod koszulkę, ale nigdy nie prowadziło nas to do czegoś więcej i ani ja ani mój chłopak nie robimy tego w charakterze seksualnym - rozmawialiśmy o tym dużo razy. Z drugiej strony boję się, że może to szatan podsuwa mi takie tłumaczenie się i niezgodę - nie zgadzam się, że można robić tylko to co przy rodzinie czy innych ludziach, bo ja przy mojej rodzinie nie mam w zwyczaju nawet przytulić chłopaka, nie zgadzam się, że nie można zostać ze sobą sam na sam, bo przecież po ślubie też będzie się sam na sam i trzeba będzie umieć nad sobą zapanować w czasie wstrzemięźliwości. Chyba lepiej uczyć się już teraz bycia razem, gdzie seksualność jest 'zawieszona"? Czy to co robimy jest grzechem?
Spowiednik powiedział Ci, ze to, co robicie nie jest grzechem i tego bym się trzymał.
Nie czytałem książki, która tu linkujesz. Trudno mi się wypowiadać. Myślę, że pod wieloma względami mają rację...
Zostawanie sam na sam to czasem proszenie się o grzech. Czasem, bo przecież można sam na sam uczyć sie czy robić coś innego. Daje szczęście, a przecież żadnym grzechem nie jest. Ale sporo osób w takich okazach grzeszy. Jeśli wiedząc że tak było raz, drugi, piaty i dziesiąty, to przebywając sam na sam narażają się na pokusę, której najczęściej nie potrafią się oprzeć. Więc nie powinni...
Nie powinni robić czegoś, czego wstydziliby się robić przy innych ludziach... Sam nieraz tak radziłem. To chyba dobra rada. Naprawdę. Kiedy człowiek postawi sobie w tym miejscu barierę, to przekraczając ją zaczyna się już mocno kontrolować. I dobrze. Wiem, że są rodziny w których ludzie wstydzą się zwykłych i czystych czułych gestów. Okazywanie czułości partnerowi/partnerce grzechem nie jest. Ale że zapala się ta ostrzegawcza lampka, to dobrze.
Kontakt całego ciała, mniejsza o minuty.... Nie bardzo wiem, co przez to rozumiesz, bo jakoś trudno mi sobie wyobrazić jedoczesny kontakt i brzucha i pleców. No ale też wydaje mi się, ze takie długie przytulanie się to proszenie się o grzech nieczystości. A masaż pleców... Czego tak naprawdę w nim szukacie? Podejrzewam że żadne z was nie ma na tyle zesztywniałych pleców, żeby masaz był wam koniecznie potrzebny. Szukacie przyjemności z bycia blisko. To nie grzech, ale sprawa dość śliska. Łatwo się poślizgnąć...
J.