Gość 27.01.2015 14:22
Czy jeśli np. nie umiem się przyznać, że idę w dzień powszedni do kościoła na Mszę, albo wstydzę się modlić w obecności rodziny to czy z moją wiarą jest coś nie tak? Wspomnę, że całą rodziną modlimy się tylko w Wigilię, albo na kolędzie z księdzem. Staram się modlić codziennie, lecz zawsze jak ktoś wchodzi do mojego pokoju kiedy się modlę, udaję, że robię coś innego, tak jakbym wstydziła się swojej wiary.. Jak temu zaradzić?
Nie potrafię znaleźć ostrej granicy między zdrowym odruchem pragnienia pewnej intymności w sprawach wiary, a niezdrowym lękiem przyznania się do niej. Nie zawsze jednak to, że ktoś się nie obnosi z praktykami religijnymi jest zaraz zaparciem się wiary. Może być i przeciwnie: takie obnoszenie się praktykami religijnymi może być antyświadectwem. Więc do końca nie wiem...
Co zrobić... Ty najlepiej znasz siebie i swoja rodzinę. Łatwiej znajdziesz złoty środek. Mnie wydaje się, że dobrze gdybyś zaczęła od przyznawania się gdy Cie pytają. Nie ogłaszaj, ze idziesz do Kościoła, ale jak Cię pytają, powiedz. Jak będą się dziwili po co, a na co, a czy przypadkiem nie chcesz iść do klasztoru zwyczajnie nie podejmuj dyskusji. Idź i koniec. Podobnie z modlitwą. Unikaj modlitwy przy reszcie rodziny. Ale jak Cię ktoś podczas modlitwy "nakryje", nie ukrywaj tego, co robisz....
Tak bym to widział...
J.