Gość 18.12.2014 14:46
Jesteśmy małżeństwem od 7 lat .Mamy dwójke dzieci , trzecie w drodze. Od początku stosowaliśmy npr. Wiem, że jako katolicy musimy być otwarci na życie decydując się na seks. Zawsze chcieliśmy mieć dzieci, ale nie wielodzietną rodzinę. Wim też, że po urodzeniu trzeciego dziecka jesli dalej będę stosować npr bedziemy mieć kolejne dzieci. Jedynym rozwiązaniem jest zatem powstrzymanie się od współżycia. Obydwie wcześniejsze ciąże były zagrożone i o jakimkolwiek stosunku nie było mowy, więc zapewne w ciągu jakiegos roku nie będzie problemu. Mąż zapewne wytrzyma, ale przecież nie został powołany do celibatu tylko do małżeństwa które powinno współżyć. Czyli nie chcą popełniać grzechu antykoncepcji ja będę mu odmawiać ( czyli nie spełniać swoich obowiązków) a on po pewnym czasie znajdzie sposób na zaspokojenie swoich popędów.
Wiem, że za każde dziecko trzeba dziekować i każda mała istotka to dar. Sama pochodzę z wielodzietnej rodziny -ale chyba żadne z nas nie było dumne z tego powodu, że ma rodzeństwo. Mam oczywiście się starała mówiła o swojej miłości dla dzieci. Inaczej jednak wyglada taka miłość podzielona np na dwoje a inaczej powielona na czworo itp. Może dzieciaki uczą się życia w grupie, ale wiem z doświadczenia, że nie zawsze dla każdego można przeznaczyc tyle czasu ile każde dziecko potrzebuje. Moj brat pewnie potrzebował go więcej. Spowiednik powiedział mamie, że to wina rodziców i wychowania. Popełnił samobójstwo w wieku 19 lat.
Postanowiłam sobie, że zawsze będę mieć czas dla swoich dzieci. Teraz mam tylko dwoje a wiem ,że z natłokiem obowiązków domowych i wychowawczych ledwie sobie radzę Nie wyobrażam sobie jak będzie gdy na świecie pojawi się jeszcze jedno. pewno będę chodzić znerwicowana i przemeczona, a kiedy będa mieć naście lat obserwować je jeszcze dokładniej żeby nie czuły się samotne. Nie nadaję się do wychowywania większej liczby dzieci nie ogarniam tego.
Czuje ogromne rozdarcie kiedy wyobrażam sobie przyszłość. Z jednej strony nie chce rozszerzac rodziny - czy zostaje mam tylko białe małżeństwo z drugiem chciałaby spełniac swoje obowiązki wobec męża i być dalej szczęśliwą rodizną.
To dobrze, ze tak poważnie podchodzi Pani do swoich obowiązków matki i żony. Może trzeba ostrożniej stosować npr i decydować sie na współżycie tylko w sytuacjach, gdy jest większa pewność, że są dni niepłodne? Może warto zajrzeć TUTAJ.
A co do czasu poświęcanego dzieciom... Owszem, trzeba go mieć. Z drugiej strony dzieci często nie chcą, zwłaszcza gdy już dorastają, by rodzice się za bardzo interesowali. Może nie tyle czas jest potrzebny i obserwacja, a zwyczajnie, miłość, zainteresowanie, życzliwość. Choćby i czasu było mało.
Nie wiem czemu ksiądz powiedział Pani matce, ze samobójstwo syna jest winą wychowania i rodziców. Nie znam sytuacji, ale to zwyczajnie wydaje mi się okrutne. Zwłaszcza że nikt nie odpowiada za czyny drugiego człowieka; poza skrajnymi sytuacjami (psychiczne maltretowanie) nikt nie jest odpowiedzialny za to, że ktoś chce popełnić samobójstwo...
J.