Monika45 15.11.2014 17:21

Szczęść Boże
1.Gdy jakaś osoba jest opętana to powinna być rozliczana tylko z grzechów które popełnia gdy w danej chwili nie była pod mocą diabła. ( robi to dobrowolnie) a z tych grzechów które popełniła gdy diabeł opanował jej ciało ( krzyki, bluźnierstwa, profanacja rózańca itp.) nie musi być rozliczana ponieważ to diabeł mówi jej ustami ?

2. widziałam w internecie wyznania demonów na temat kościoła, rózańca itp . mówili że należy sie modlić ,przyjmować godnie sakramenty, że modlitwa ma wielką moc w walce przeciwko nim. Przychodziło im to z wielki trudem i obrzydzeniem ,ale robili to na rozkaz niebios. Moje pytanie czy Bóg może im kazać mówic takie rzeczy których nie chcą. Wiem że demony nie mogą się z Bogiem równać, ale jednak mają rozum i wolna wolę.

dziękuję

Odpowiedź:

1. Osoby opętane raczej się nie spowiadają.

2. Moim zdaniem do tego, co mówią demony nie należy przywiązywać żadnej wagi. I dziwię się, że ktoś takie wyznania publikuje (o ile są prawdziwe). Bo przecież nawet gdyby nas zachęcał do czegoś dobrego, diabeł nie jest głosicielem Ewangelii. I w jego rzekomych wyznaniach zawsze może się kryć jakiś podstęp, jakaś pułapka....

Przykład. Zmyślony oczywiście. Dajmy na to demon mówiłby o tym, jaką to wielką wartość ma udział w Mszy. Ma wielką wartość? Ma. No to diabeł mówi prawdę - myśli ktoś. Ale w tym samym wyznaniu diabeł dodałby, że szczególnie boi się Mszy trydenckiej. Prawda to? No skoro najpierw mówił prawdę, to teraz pewnie też - pomyślałby ktoś. A do czego to prowadzi? Do kontestowania Mszy posoborowej. Bo jej się niby diabeł nie boi... I tak wierząc diabłu który chwali Mszę, możemy przyczynić się do siania zamętu w Kościele. I diabeł odnosi sukces...

O to właśnie w tym wszystkim chodzi. Diabeł jest bardzo inteligentny. Nawet mówiąc prawdę może chcieć ( i zapewne chce) coś dla siebie na tym ugrać. Dlatego nigdy nie powinniśmy ufać czemuś tam, bo tak powiedział diabeł. I pewnie dlatego Jezus demonom zakazywał mówić nawet wtedy, gdy mówiły, że jest świętym Boga...

J.