Gość 26.09.2014 18:27
Witam. Parę miesięcy temu w strachu o swoje zdrowie obiecałem Bogu i Jezusowi, że nie popełnię 3 grzechów przez dany przeze mnie okres czasu i będę starał się codziennie być lepszym człowiekiem. Codziennie przy modlitwie powtarzam tą obietnice (chyba to obietnica, lub postaranie się o to by nie popełniać tych grzechów), że nie popełnię tych trzech grzechów do określonego przeze mnie terminu. Jednak od kilku dni czuje, że nimo wszystko nie wytrwam w danej obietnicy/przysiedze. Staram się o tym nie myśleć, ale to powraca. Nie chce świadomie popełnić tych grzechów i próbuje wytrwać w tym co obiecałem. Bylem pewny ze dam radę, ale teraz w to wątpię. Czuję, że zgrzesze, ale obawiam się konsekwencji jakie może Bóg na mnie nałożyć. I te obawy powodują u mnie stres, ale i wstrzymanie się od tych grzechów. Prosiłem o zdrowie i obiecałem, że nie zgrzesze bo byłem pewny, że dam radę jeśli chodzi o moje zdrowie. Ale boję się, że nie wytrzymam i poniosę konsekwencje na swoim zdrowiu... Proszę o pomoc.
Widzę w Twoim pytaniu 3 problemy z powodu których nie powinienem się takimi dylematami zajmować.
Po pierwsze, człowiek nigdy nie powinien przedmiotem obietnicy czynić czegoś, to czego i tak jest zobowiązany przez prawo moralne. Możesz obiecać, że będziesz codziennie odmawiał różaniec, że będziesz dwa razy w tygodniu uczestniczył we Mszy albo że przeznaczysz na jakiś dobry cel jakąś określoną sumę pieniędzy. Możesz też obiecywać, ze będziesz się np. starał cierpliwie znosić czyjś zły charakter albo cierpienie, które na Ciebie spadnie. Ale nie możesz przedmiotem takiej obietnicy czynić tego, ze nie popełnisz jakieś tam grzechu. Bo i tak grzeszyć Ci nie wolno. Jasne, możesz obiecywać poprawę, ale nie powinieneś tej poprawy czynić elementem jakiegoś targu z Bogiem...
Po drugie, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, o co prosisz. Chcesz żeby odpowiadający pozwolił Ci popełnić grzech, bo Ty biedaczku nie wiesz czy wytrzymasz. A kim ja jestem? Stoję ponad Bogiem?
Po trzecie masz paskudny obraz Boga. Jasne, człowiek nie powinien popełniać zła. Bóg za zło karze, choć niekoniecznie chorobą no i co też ważne, chętnie wybacza. A Ty traktujesz go jak jakiegoś okrutnika, który chce się na Tobie wyżyć. I pytasz jak zrobić, żeby się na Ciebie za złamanie obietnicy nie wkurzył... Czyli mam potwierdzić ten Twój paskudny, nieprawdziwy obraz Boga, tak? Ale Bóg taki nie jest. Nie mówię, że na pewno za złamanie obietnicy nie spotka Cię żadna kara. Tego przecież nie wiem i wiedzieć nie mogę. Ale na pewno obraz Boga jako kogoś mściwego, kto z powodu niespełnionej obietnicy rozpocznie łańcuch niepohamowanego odwetu jest z gruntu fałszywy.
Nie wiem czy jesteś osobą o skrupulatnym skrupulatną. Ale wcale bym się nie zdziwił, gdybyś był. Bo mając taki obraz Boga nie można żyć inaczej niż w lęku. I nic Ci nie da wyjaśnianie czy to jest grzechem czy tamto. Bo Twoim problemem jest lęk, który rodzi się przez fałszywy obraz Boga, a nie nieznajomość zasad moralnych.
Pisałem tu już o tym ostatnio co najmniej kilka razy. Tyle że zdaje się ci, którzy te problem mają zwyczajnie mi nie wierzą...
J.