gość 22 20.06.2014 10:26
WITAM
Mam następującą sytuacje: wynajmuje(2lata) kawalerkę razem z narzeczonymi, będąc kilka razy u spowiedzi nie otrzymałam rozgrzeszenia ale ok . Za rok na wiosnę myślimy wziąć ślub. Teraz sytuacja się zmieniła i wyraziłam zgodę na jego wyjazd do warszawy na 7 miesięcy do pracy , mając nadzieje że może w końcu uda mi się coś zmienić i uzyskać rozgrzeszenie. On będzie przyjeżdżał co powiedzmy 2 tygodnie ale jako tako , nie będziemy już mieszkać razem . Może zmienię mieszkanie na pokój , być może . I teraz pytanie czy sytuacja zmieni się na tyle że mogę uzyskać rozgrzeszenie ? czy jest sens iść do spowiedzi ?dla mnie to jest duża zmiana a i tak nie wiadomo co się wydarzy przez ten czas.
No bo ja już nie wiem czego ci księża od nas chcą :) ciężkie brzemię oj.. (nie pisze tego zgryźliwie:) Niech ktoś spróbuje wytłumaczyć normalnemu facetowi że mieszkanie razem to grzech i współżycie to już wogóle nigdy nic, życzę powodzenia:)ja takiego nie znam. To trzeba mieć nie wiem.. super silny charakter i liczyć na cud, że MOŻE kiedyś gdzieś takiego się spotka . Nie sądzę .
Pozdrawiam odpowiadającego i życzę cierpliwości :)
Dziękuję za życzenia cierpliwości. Niestety na pytanie nie umiem odpowiedzieć. Nie wiem co zrobi konkretny spowiednik.
Bo istotą sprawy jest to, czy chcesz wyjść z grzechu, czy w nim trwać.. Z tego co piszesz wynika, że jak narzeczony wróci nie będziesz miała oporów... Gdybym był spowiednikiem miałbym poważne wątpliwości, czy naprawdę żałujesz. A przecież bez żalu nie ma ważnej spowiedzi. Nawet jeśli ksiądz zwiedziony udzieli rozgrzeszenia.
No i jeszcze jedno, już niezwiązane ze spowiedzią... Zobacz co napisałaś. "Niech ktoś spróbuje wytłumaczyć normalnemu facetowi że mieszkanie razem to grzech i współżycie to już w ogóle nigdy nic, życzę powodzenia:)ja takiego nie znam. To trzeba mieć nie wiem.. super silny charakter i liczyć na cud, że MOŻE kiedyś gdzieś takiego się spotka . Nie sądzę ".
Co w tym znaczącego? Ano to, że stawiasz się w gorszej pozycji od facetów. Twoje zdanie się nie liczy? Tak Ci zależy na facecie, że dla niego rezygnujesz ze swoich poglądów? A potem narzekanie, że faceci dominują kobiety. Jeśli kobiety bez szemrania ustępują, żeby z nimi być, to potem po co ma się wysilać? Myślisz, że jeśli teraz stawianie na swoim uważa za rzecz naturalną, potem w jakiejś istotnej dla niego sprawie Ci ustąpi? Przecież Ty jesteś od tego, żeby się dostosować!
Oczywiście może być i tak, że uważasz, ze wcale nie ustępujesz. Ale wtedy powinnaś zrezygnować z tłumaczenia, ze to faceci są winni...
W każdym razie... Wszystkiego Ci najlepszego. I jeszcze raz dziękuję za dobre słowo. Szczerze żałuję, że uczciwie pisząc nie bardzo mogłem się z Twoją postawą solidaryzować...
J.