Gość 16.11.2013 05:45

Mam pytanie odnosnie mysli. Powrocila do mnie historia z podstawowki, mam 25 lat, pod wplywem rozmow o mocy zlych slow. Kiedys w kosciele spotkalam kobiete z dziecmi wtedy w moim wieku, ona sie tam z nimi szarpala, pewnie byly niegrzeczne, a mnie przyszla do glowy mysl, zeby umarla, chociaz jej nie znalam i tak naprawde przeciez nie chcialam jej smierci. Po jakims czasie dowiedzialam sie ze ona zmarla, czulam sie z tym okropnie, bylam jeszcze dzieckiem, ale nie spowiadalam sie z tego, bo zwykle dochodzilam do wniosku, ze przeciez tak na dluzsza mete nie zyczylam jej zle.
Teraz sie zastanawiam z perspektywy czasu czy moze trzeba bylo sie z tej mysli wyspowiadac, czy moze jestem przewrazliwiona (maz mi tak czesto powtarza ze za duzo analizuje i szukam sobie niepotrzebnie zawsze problemow).

Odpowiedź:

Chyba trzeba oddzielić tu dwie rzeczy: życzenie komuś źle i sprawienie myślami, ze to zło bliźniego spotka...

Nie jest dobrze życzyć komuś zła. Na pewno. A Ty życzyłaś tej kobiecie śmierci czy nie? Piszesz, że ta myśl przyszła ci do głowy. To nie jest jeszcze życzenie komuś śmierci. To najwyżej pokusa, by tak zrobić. Ale jak było u Ciebie, musisz ocenić sama...

Czy człowiek może swoimi myślami sprawić, by bliźniego spotkało jakieś zło... Takie myślenie pachnie magią. I być może dlatego czasem takie życzenia się spełniają, by człowiek popadł w magię. Nie ma co takimi sprawami się przejmować. Skoro jesteśmy wszyscy w rękach Boga, trzeba Jemu wszystko powierzać...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg