Ania 04.04.2013 16:09
Czy trzeba spowiadać się z NPR?
A dokładniej - czy to prawda, że jeśli małżeństwo stosuje NPR i przesuwa poczęcie dziecka bez bardzo ważnego powodu to takie zachowanie jest mentalnością antykoncepcyjną a tym samym grzechem? Pytam, ponieważ coraz częściej spotykam się na stronach katolickich z tego typu tekstami, które popierane są zresztą encykliką Human Vitae,w której faktycznie jest mowa o tym, że jeśli z jakichś ważnych przyczyn małżonkowie chcą ograniczyć liczbę potomstwa mogą stosować NPR.
„Jeśli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony unikać zrodzenia dalszego dziecka” (Humanae vitae, 10)
Czasem występuje informacja, że o tym czy powód odkładania poczęcia jest istotny decyduje spowiednik, nie zaś sami małżonkowie którzy często owe powody wyolbrzymiają. Oto fragmenty ze strony teologia.pl:
,,Jeśli rodzice bez uzasadnionych powodów nie chcą przekazywać życia, grzeszą, nawet jeśli w ograniczeniu poczęć posługują się metodami naturalnymi, dozwolonymi przez Kościół. Ich wewnętrzne nastawienie jest bowiem sprzeczne z miłością twórczą, chcącą się dzielić z innymi.”
,,Bronienie się przed przekazywaniem życia dziecku, bez jakiegokolwiek słusznego powodu, również jest czymś niemoralnym.”
Czy jeśli to prawda to znaczy że w konsekwencji małżeństwo które przed posiadaniem dziecka chce powiedzmy znaleźć dobrą pracę albo nawet osiągnąć sukces zawodowy i w tym celu stosuje NPR grzeszy?
Czy jeśli więc małżeństwo ma załóżmy dwójkę dzieci i nie chce mieć ich więcej, chociaż może sobie na to pozwolić grzeszy egoizmem? Słyszałam o autentycznej sytuacji, kiedy spowiednik odmówił matce dwójki dzieci rozgrzeszenia do momentu w którym nie urodzi trzeciego dziecka! Czy miał on prawo tak postąpić? I co jeśli spowiednik uzna że powód małżonków nie jest wystarczający do stosowania NPR? Czy wówczas małżeństwo nie może otrzymać rozgrzeszenia i przystępować do komunii tak jak w opisanej przeze mnie sytuacji?
Może najpierw tak...
W którym momencie rozpoczyna się grzech lenistwa, a w którym go jeszcze nie ma? Konia z rzędem temu, kto potrafi jasno odróżnić jedno od drugiego. Bo człowiek oprócz tego, że powinien pracować dla dobra siebie samego, rodziny czy nawet społeczeństwa, powinien też odpoczywać. Więcej, poświęcanie sporo czasu dla siebie, np. na bezproduktywne chodzenie po górach, bywa źródłem inspiracji do wielkich spraw. Bo jest czas, żeby myśleć. A pracoholizm, zwłaszcza jeśli wciąga się w to innych można uznać za zły czyli grzeszny. Z tego względu, choć ktoś może zbyt dużo odpoczywa i nawet można by uznać, ze grzeszy lenistwem, nikt nie robi z tego problemu. Grzech widzimy, gdy lenistwo powoduje większe szkody. A już grzechem ciężkim jest tylko wtedy, gdy prowadzi do naprawdę wielkiej szkody. Np. mogłoby być gdyby ktoś z lenistwa nie wezwał lekarza do człowieka chorego, a ten człowiek by umarł....
W którym momencie rozpoczyna się grzech chciwości? Konkretniej: ile procent moich zarobków, oprócz podatków, powinienem przeznaczać na pomoc dla innych? A może jest tak, jak to ktoś napisał, że jeśli mam dwa płaszcze to znaczy, ze jeden ukradłem biednemu?
Otóż odpowiadającemu wydaje się że podobnie jest w kwestii posiadania potomstwa. Bardzo trudno jest jednoznacznie określić kiedy rodzice postępują za mało wielkodusznie nie decydując się na kolejne dziecko. Z jednej strony mają prawo oczekiwać jakiegoś minimum standardu życiowego i porównywanie ich sytuacji do sytuacji rodzin sprzed 50 lat nie jest dobrym pomysłem. Wtedy wszyscy byli biedniejsi. Były inne standardy. Trudno od nich też wymagać, by odważyli się na życie skromne z szóstką dzieci. Łatwo o taką decyzję gdy ktoś ma zapewniony stały dochód. Np. jest właścicielem ziemskim, ma zasobne konto w banku albo sporo różnych akcji dobrze prosperujących firm. Bo to, że dziś ma pracę nie znaczy że będzie ją miał jutro. A wtedy z szóstką dzieci będzie ciężko.
Proszę zauważyć: rozpatrując kwestię ilości potomstwa przy stosowaniu metod npr rozważamy nie problem złamania jakiegoś konkretnego przykazania, ale oceniamy pewną postawę. Jak przy lenistwie i stosunku do pieniędzy. Samo jednak to, że małżonkowie stosują npr nie jest grzechem. Zacytuje tu fragment encykliki, o której mowa byłą w pytaniu:
"Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych, które dopiero co wyłożyliśmy.
Kościół jest zgodny z samym sobą i ze swoją nauką zarówno wtedy, gdy uznaje za dozwolone uwzględnianie przez małżonków okresów niepłodności, jak i wtedy, gdy potępia, jako zawsze zabronione, stosowanie środków bezpośrednio zapobiegających poczęciu, choćby nawet ten ostatni sposób postępowania usprawiedliwiano racjami, które mogłyby się wydawać uczciwe i poważne. W rzeczywistości między tymi dwoma sposobami postępowania zachodzi istotna różnica.
W pierwszym wypadku małżonkowie w sposób prawidłowy korzystają z pewnej właściwości danej im przez naturę. W drugim zaś, stawiają oni przeszkodę naturalnemu przebiegowi procesów związanych z przekazywaniem życia. Jest prawdą, że w obydwu wypadkach małżonkowie przy obopólnej i wyraźnej zgodzie chcą dla słusznych powodów uniknąć przekazywania życia i chcą mieć pewność, że dziecko nie zostanie poczęte.
Jednakże trzeba równocześnie przyznać, że tylko w pierwszym wypadku małżonkowie umieją zrezygnować ze współżycia w okresach płodności (ilekroć ze słusznych powodów przekazywanie życia nie jest pożądane), podejmują zaś współżycie małżeńskie w okresach niepłodności po to, aby świadczyć sobie wzajemną miłość i dochować przyrzeczonej wzajemnej wierności. Postępując w ten sposób dają oni świadectwo prawdziwej i w pełni uczciwej miłości".
Proszę zwrócić uwagę: stosowanie npr wyraźnie jest tu określone jako godziwe. I tu nie może być dyskusji. Zresztą absurdem byłoby twierdzenie, że małżonkowie muszą współżyć, jeśli oboje nie chcą. Problem pojawia się w innym miejscu: w małodusznym zamknięciu na życie. Przepraszam, ale to już nie jest grzech przeciwko 6. przykazaniu - z natury zawsze ciężkie - ale ewentualnie grzech egoizmu, małoduszności. Kiedy by był grzechem ciężkim? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Ale raczej nie wtedy, gdy się już ma dwójkę dzieci. Można zachęcać do wielkoduszności - podobnie jak można zachęcać do ubóstwa czy większej pracowitości - ale traktowanie jej braku kategoriach ciężkiego grzechu nie wchodzi w grę. Proszę zwrócić uwagę: Paweł VI uznał, że także warunki psychiczne są wystarczającym powodem dla zrezygnowania z większej ilości potomstwa. Twierdzenie, że siedzący w małżonkach strach o przyszłość czy chęć wygodnego życia to zaraz grzech i to ciężki (odmowa rozgrzeszenia), to jakieś nieporozumienie.
Księżom którzy odmawiają rozgrzeszenia stosującym npr zadałbym pytanie, czy rozgrzeszają palących papierosy. I czy przypadkiem sami nie palą. Jak by nie było to zawsze jest jakiś grzech. Nawet jeśli tylko lekki. Gdyby zaś lekceważyli moje obawy na przyszłość zażądałbym na piśmie gwarancji, ze jeśli rodzina z jakichś powodów popadnie w biedę (bankructwo, utrata pracy, choroba) itp ten ksiądz dołoży 500 zł ze swojej pensji na utrzymanie rodziny. Skoro komuś brakuje odwagi, by być wielkodusznym i boi się nie wiadomo czego, to niech ten ksiądz pokaże, jaki jest sam odważny.