Mors 16.02.2013 22:14
Odpowiadał pan już na moje poprzednie pytania i jestem panu bardzo wdzięczny. Jednak nurtuje mnie jeszcze kilka:
1.Chcę się całkowicie oczyścić z grzechów, jednak nie wiem do końca jak. Chodzi mi o to że (powracając do wcześniejszego pytania i odpowiedzi), mam kryzys wiary i czasami myślałem o zostaniu ateistą. Myślałem również o tym, że skoro w przyszłości nim będę, to nie będę robił rzeczy, które dotychczas robiłem. Mam na myśli m.in. to, że nie będę chodził do kościoła, nie będę święcił dnia świętego, będę jadł mięso w piątek, będę żył bez ślubu kościelnego, lub współżył przed śłubem itp. Jednak nie przestałem chodzić do kościoła ani jeść mięso w piątek, ani nic z tych rzeczy. Czy takie myśli nie poparte do końca czynami są grzechem? Bardzo chcę powrócić do Boga, nie chcę go dalej krzywdzić, a nie wiem jak w takiej sytuacji postąpić.
2. Raz rozmyślałem o opętaniu i egzorcyzmach... Przez chwilę pomyślałem że gdyby opętał mnie diabeł to ludzie może by w ten sposób uwierzyli w istnienie Boga (bo skoro istnieje diabeł to i istnieje Pan Bóg). Jednak po chwili pomyślałem że takie myślenie może być grzechem i od razu przestałem tak myśleć. Czy był to grzech? Jeśli tak, to ciężki czy raczej lekki? Tak na marginesie, czy grzechem było również napisanie tego zdania: (...)gdyby opętał mnie diabeł(...)? Jak wspominałem bardzo się chcę ze wszystkiego wyspowiadać, żeby potem nie mieć żadnych wątpliwości co do ważności sakramentu spowiedzi.
3. Czy istnieje konieczność wyznawania przy następnej spowiedzi grzechu o którym się zapomniało u spowiedzi, czy po prostu jest to zalecane?
4.Czy Pan Bóg ciągle może mnie zbawić po tych krzywdach jakie mu wyrządziłem? Czasami wydaje mi się, że mam szansę na zbawienie tylko przez śmierć męczeńską... Czy jeśli przykładowo zapomniałbym powiedzieć o jakimś grzechu lub nie wziąłem go pod uwagę, a potem całkowicie o nim zapomniał (nie wyspowiadałbym sie z niego aż do śmierci) to czy miałbym szansę na zbawienie, czy Bóg by mnie potępił? Wierzę, że jest on miłosierny ale czy dałby mi wtedy szansę...?
Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź! Bardzo mi pan pomaga.
1. Skoro nie wcielasz swoich pomysłów w życie, a dalej chodzisz do kościoła, raczej nie mamy do czynienia z ostateczną decyzją. Czyli nie ma grzechu, a pokusa. Być może nawet bardzo silna, ale ciągle pokusa. Twoim zadaniem jest odrzucić ją...
2. To że przyszedł Ci do głowy taki pomysł na pewno nie jest grzechem. To oczywiście pomysł smutny, tchnący jakimś... nie wiem... jak to nazwać.... rozpaczą? zagubieniem? ... Nie wiem. Ale na pewno nie jest to grzech. Także to, że opisałeś tutaj wszystko nie jest grzechem...
3. Jeśli się zapomniało o grzechu ciężkim takie wyznanie jest konieczne. Jeśli o lekkim - nie ma takiej potrzeby.
4. Jeśli byś czegoś nie uznał za grzech, a potem o tym zapomniał, to na pewno Twoje spowiedzi byłyby ważne. Widzisz... Bóg nie jest księgowym, któremu musi się zgadzać ilość grzechów popełnionych i wyznanych w spowiedzi. Jesteś człowiekiem i możesz zapomnieć. A najważniejsze jest szczere pragnienie bycia przy Bogu, nie dokładna spowiedź. Owszem, gdy ktoś zataja ciężki grzech pokazuje, że jego pragnienie bycia blisko Boga jest nieszczere. Ale gdy zapomina, naprawdę może chcieć byś blisko Boga. I nam chrześcijanom wydaje się, że to wystarczy. Tak przynajmniej uczy Kościół odnośnie do sakramentu pokuty...
J.