Gość 14.01.2013 21:21

Moja przyjaciółka, podobnie jak ja, uwielbia literaturę o tematyce religijnej. Kiedy czytała książkę Marii Simmy "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi", natknęła się na modlitwę za duszę, która znajduje się w najgorszym położeniu i postanowiła pomodlić się w jej intencji. Modliła się na różańcu, najlepiej, jak potrafiła i od tego momentu zaczęła mieć straszne problemy związane z dręczeniem ją przez szatana. Egzorcysta, do którego się udała po pół roku takiego nękania (nie było szans na normalną modlitwę, udział we mszy św. itp) stwierdził, że to nie opętanie, lecz dręczenie z zewnątrz i że musiała chyba bardzo tej duszy pomóc, skoro szatan tak się teraz mści. Nie potrafię tego zrozumieć - przecież to była tylko modlitwa - jak to się mogło stać, że przez szczerą modlitwę otworzyła furtkę szatanowi...

Odpowiedź:

Nie otworzyła furtki szatanowi, tylko go zdenerwowała. Dręczenie to coś zupełnie innego niż opętanie.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg