BMK 12.01.2013 13:16
Przez bardzo długi czas nie mogłam znaleźć pracy. Od jakiegoś czasu pracuję w pracy (zdobytej oczywiście po znajomości), której wiele osób może mi zazdrościć. Praca nie byłaby zła, gdyby nie polecenia szefa, których wykonywanie kończy się ogromnymi wyrzutami sumienia. Zamiast cieszyć się z samego faktu nie bycia bezrobotną, budzę się z myślami, że ta praca zgodna z wolą Bożą być nie może, że Pan Bóg nie tego ode mnie oczekuje, że chce, żebym coś z tym zrobiła... tylko ja nie potrafię. Od początku tak było, od początku mam te wyrzuty sumienia, tylko na początku przymykałam na to oko, pamiętając o tym co działo się ze mną, kiedy nie pracowałam i mając na uwadze doświadczenia swoje jak i znajomych (np. zwolnienie koleżanki po wielu latach pracy w biurze i jej problemy ze znalezieniem pracy na produkcji). Teraz mam wyrzuty sumienia coraz większe, a od pewnej spowiedzi żyć mi nie dają. Tylko teraz jeszcze doszły nowe – powód – nie potrafię tak zaufać Bogu jak ufa Mu – i jak mnie radził zaufać Mu spowiednik (spowiadam się u różnych księży, to była jedyna spowiedź u tego księdza, ale słuchając jego kazań myślę sobie, że o takim księdzu możnaby powiedzieć, że jest święty). Żyć z tym nie potrafię, nie potrafię cieszyć się z tej pracy. Inni spowiednicy, choć nie byli tak kategoryczni, też zauważali, że z szefem należałoby o problemie porozmawiać. Z tym, że ja nawet na to się nie odważę, ja z tym człowiekiem nie potrafię rozmawiać, on ciągle ma do wszystkich o wszystko pretensje a wiem, że w takim postępowaniu nie widzi niczego złego. Nie umiem znaleźć innej pracy a sama do mnie nie przyjdzie. Na ile wykonywanie poleceń szefa zmuszającego do nieuczciwych działań wpływa na moje trwanie w łasce uświęcającej? A może to w ogóle nie jest złem, grzechem, może to ja jestem skrupulantką, może zbyt mało powiedziałam podczas tamtej spowiedzi, żeby spowiednik właściwie ocenił sytuację? Podczas jednej z wcześniejszych spowiedzi usłyszałam, że trzeba starać się zrozumieć pracodawcę, bo pracodawcy dziś też łatwo nie mają. Nie wiem co o tym myśleć. Proszę o pomoc i z góry dziękuję :)
Bardzo przepraszam, ale co mam poradzić? Przecież ja nawet nie wiem o co chodzi. Czy np. o nierozliczanie się z fiskusem czy oszukiwaniem klientów, albo jeszcze o coś innego. Naprawdę nie potrafię sprawy na podstawie tak ogólnych wiadomości ocenić. Tym samym niczego sensownego doradzić... Bo wiem tyle, że na szali jest dobro, jakim jest praca, ale nie wiem co jest na drugiej...
Może faktycznie najlepszy byłby jeden spowiednik? Jego wskazań należałoby się już potem trzymać..
J.