pytająca 12.01.2013 00:14
1. Czy Pan Bóg będzie naprawdę taki drobiazgowy? Jeżeli komuś zdarzy się zataić grzech, np. ze wstydu, albo chociażby wg mnie kłótnia z mama, mężem nie jest dla kogoś grzechem i się z tego nie spowiada, albo chociaż się stara to codziennie zdarza mu sie popełniać ten sam grzech przez zapomanienie, brak codziennej modlitwy, uzywanie zwrotów typu O BOŻE...
Czy człowiek będzie sądzony za całokształt czy takie "drobiazgi" w porównaniu z zabiciem człowieka, nie wydają się mniej ważne i mogą przekreślać wieczność?
2. Przez wiele lat modliłam się wyłącznie wieczorem, ale jakś czas temu zda łam sobie sprawę, że modlić należy się dwa razy dziennie. Jako, że nie mam tego nawyku czasami zwyczajnie zapominam to uczynic zaraz po wstaniu, mam 3 dzieci małych, wiadomo człowiek wstaje zmęczony, jest zaspany a tu od razu karmienie, sniadanie, wyprwka do szkoly itd. Czasami w granicach południa dopiero mi się przyponi i odmówię modlitwę, czasami wcale. Mam też nawyk odmawiania Zdrowaś Mario podczas spaceru, jazdy samochodem, także nie jest to tak, że modlę się wyłącznie wieczorem, ale pytanie moje jest takie, czy mogę przystępować do Komunii Swiętej, czy jednak nie? Ciągle przystepuje... czy mam iśc do spowiedzi?Czy tzreba modlić się dwa razy dziennie?
1. Kościół uczy, że każdy, kto umiera w stanie łaski uświęcającej idzie do nieba (ewentualnie z czyśćcem po drodze). A łaskę uświęcającą (definiowaną jako życie Boże w nas) zabiera człowiekowi jedynie grzech ciężki.
Popełnia go, kto świadomie i dobrowolnie w ważnej sprawie łamie Boże prawo. Zacznijmy od tej ostatniej: ważnej sprawy. Nie wydaje mi się, by kłótnia z rodzicami czy mężem, po której wszystko szybko wraca do jakieś przyzwoitej normy było zaraz ciężka materią. Liczy się nie tylko wypowiedziane w danej chwili słowo, ale też trochę całokształt. Poza tym w sytuacji, gdy kłócący się szybko godzą w grę wchodzi jeszcze brak pełnej dobrowolności czynu. Kłótnie często są wyrazem działania pod wpływem impulsu. Nie do końca świadomie i dobrowolnie. Więc także z tego powodu mogą nie być ciężkimi grzechami.
Więcej na ten temat znajdziesz TUTAJ
Jest jeszcze jedna sprawa. Moraliści mówią o tzw opcji fundamentalnej. Chodzi o to, że jeśli człowiek jest ogólnie nastawiony na dobro, chce przestrzegać Bożego prawa, to być może dopuszczając się zła też nie dała w pełni świadomie. Bo przecież jego ogólne nastawienie jest inne, prawda? To zło, nawet chciane w danym momencie, jest zaprzeczenie jego postawy życiowej. Ale uwaga: nie należy się taką "opcja fundamentalną" zbytnio pocieszać. Przecież łatwo wyobrazić sobie sytuację w której człowiek zaczyna lekceważyć zło i myśleć, ze przecież on jest dobrym człowiekiem i Bóg Go nie potępi. A będzie już skończonym draniem tyle że przekonanym o swojej doskonałości...
Wniosek? Każdego zła należy unikać. Gdy zdarzy się grzech ciężki, jak najszybciej żałować i wracać do Boga. Nie liczyć na to, że Bóg przymknie oczy na podłości, które właśnie chcielibyśmy popełnić. A jednocześnie ufać, że on chce nam przebaczać, gdy z autentyczną skrucha zwracamy się do Niego...
2. Opuszczenie modlitwy nie jest grzechem ciężkim. Nawet jeśli zdarza się częściej. Choć granicę trudno jednoznacznie wyznaczyć, grzechem ciężkim byłoby w ogóle zrezygnować z modlitwy. Problem w tym, że ta granica między rzadką modlitwą a całkowitym jej porzuceniem bywa nieostra... Bo czy człowiek porzucił całkowicie modlitwę, gdy np nie modlił się przez tydzień? Ale jeśli modlisz się zawsze wieczorem, dodajesz też modlitwę w ciągu dnia, na pewno nie popełniasz grzechu ciężkiego...
J.