Micho 08.12.2012 23:09

Szczęść Boże!
Byłem na spacerze z psem około 22.00 i zauważyłem, że z tylnej ściany pewnego domu, konkretnie jakiegoś rodzaju wywietrznika, wydaje mi się że trochę wysuniętego po za lico ściany od garażu, wydobywa się dość sporo dymu. Trochę mnie to zaniepokoiło. Bo gdyby to był dym z pieca, to radzej wylatywałby kominem na dachu. W domu świeciło się światło, widać właściciele jeszcze nie spali. Zastanawiałem się chwilę czy aby do nich nie zadzwonić i zapytać czy wiedzą o tym dziwnym dymie. Ale to jest osiedle zamknięte, nie do koća wiem który to numer domu, a zatem który przycisk należałoby nacisnąć na domofonie. Pora już późna i wstydziłem się do obcych ludzi dzwonić i ch niepokoić. Stwierdziłem, że gdyby to był pożar, to pewnie ten dym ulatywałby też przez bramę garażową, no i ten dom położony jest przy ulicy, więc jakby działo się coś groźnego to ktoś zawiadomi odpowiednie służby. A jednak ta sprawa nie daje mi spokoju, czy aby nie jest to zaniedbanie. Jestem dość niemiałą osobą i miałem podobne wyrzuty sumienia w sytuacji gdy widziałem leżącą na chodniku osobę, być może potrzebującą pomocy... Czy według Odpowiadającego przedstawiona przeze mnie sytuacja jest grzechem zaniedbania?
Dziękuję i pozdrawiam!

Odpowiedź:

Odpowiadający nie potrafi na Twoje pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Jeśli to co widziałeś było dymem, to powinieneś alarmować. Jeśli parą wodną, oczywiście nie. Umiesz to na odległość rozróżnić? A coś jeszcze wskazywało, ze w domu się pali?

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg