Gość 03.06.2012 12:49
Witam! Jako dziecko normalnie uczestniczyłam w życiu Kościoła,do momentu kiedy jako nastolatka ,,obraziłam" się na księdza,stopniowo przestałam uczestniczyć w mszach,przestałam chodzić do spowiedzi ...no po prostu koniec.W kościele pojawiałam się niejako z przymusu przy okazji rodzinnych uroczystości - chrzciny ,śluby...Mając dwadzieścia parę lat również wyszłam za mąż a że rodzina męża jak i moja jest dość religijna nie było mowy o ślubie cywilnym bez kościelnego.Szczerze mówiąc zupełnie mnie to wtedy nie obchodziło... Moje małżeństwo nie przetrwało, mąż po niecałych trzech latach odszedł do innej kobiety, zostawiając mnie jak się potem okazało z długami.Przez rok próbowałam ratować małżeństwo, nie udało się. Doszło do rozwodu. Do czego dążę.... Po prawie dwudziestu latach pod wpływem pewnej osoby(która zapytała mnie dlaczego również na Boga się obraziłam) zaczęłam znowu uczestniczyć w życiu Kościoła,uczestniczyć w mszach ,modlić się ...i to właśnie podczas modlitw przypomniało mi się coś czego ogromnie się wstydzę, totalnie tę sytuację wyparłam...Nie mogło moje małżeństwo przetrwać skoro już przed jego zawarciem miałam takie podejście do sakramentu...Są dwie przedślubne spowiedzi .Oboje na siłę poszliśmy do tej pierwszej ale do drugiej już nie przystąpiliśmy...sfałszowaliśmy podpis księdza! Ksiądz który nam udzielał ślubu chyba się nie zorientował...Od momentu kiedy sobie po tylu latach przypomniałam co zrobiliśmy nie mogę przestać o tym myśleć.Czuję wielki wstyd...Wiem że to już teraz nie ma znaczenia ale zastanawiam się czy sakrament małżeństwa nam udzielony był w ogóle ważny , święty...Chodzę od paru miesięcy na msze ale miałam jeszcze odwagi iść do spowiedzi bo wiem że nie mogę tego grzechu zataić...
Faktycznie, nie ma się czym chwalić z tym sfałszowaniem podpisu.... Wychodzi na to, że do sakramentu małżeństwa (pewnie też do komunii) przystąpiliście po świętokradzku. Nie wpływa to jednak na ważność zawartego wtedy sakramentu: choć przyjęliście go niegodziwie, to jednak ważnie...
Spowiedzi już proszę dłużej nie odwlekać. I wyznać wszystko od ostatniej ważnej, jak było.Na ile pamięć pozwala. Chodzi oczywiście o grzechy ciężkie. Pominięcie jakiegoś grzechu lekkiego w spowiedzi to nie problem.
J.