anioleczka 31.03.2012 07:39
Witam! Mam pytanie odnośnie samobójców. Może zacznę od początku. Kiedy po weekendzie poszłam do szkoły, to nie było w szkole mojej najlepszej przyjaciółki Eweliny. Na początku myślałam, że jak zwykle zachorowała, ale później dowiedziałam się, że popełniła samobójstwo wieszając się u siebie w domu. Byłam zaskoczona tak jak wszyscy, nikt się tego zupełnie nie spodziewał, zachowywała się cały czas normalnie. Po przeczytaniu jej listu pożegnalnego można było wywnioskować, że Ewelina chorowała na depresję. Napisała, że była osamotniona, nie miała przyjaciół, rodzice ją olali, a rodzeństwo uprzykrzało jej życie itp. Troszkę się obawiam co się z nią teraz dzieje po śmierci. Zastanawiam się czy znalazła lepszy, a może gorszy świat od tego. Co wy sądzicie na temat zbawienia samobójców? Proszę o sensowne odpowiedzi. Z góry dziękuję :)
Samobójców trudno zrozumieć... Zazwyczaj jest tak, że osoby patrzące na życie samobójcy z boku nie widza jakichś niepokonalnych problemów. Jakby kandydatom na samobójców coś rzucało się na oczy (duszy)...
Gdzie samobójcy trafiają po śmierci. Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Zabójstwo to poważne zło. Więc zabicie siebie - też. Tyle że, jak sadzimy, decyzji o samobójstwie raczej nie podejmuje człowiek w pełni świadom tego, co robi. A jeśli nie ma pełnej świadomości albo pełnej dobrowolności czynu, mimo ciężkiej materii czynu, nie ma ciężkiego grzechu. Samobójca ma więc szanse na zbawienie...
Ale targnięcie się na swoje życie to nie jedyna sprawa, która się będzie liczyć na Bożym sądzie. Przecież ważne są też i inne sprawy. Np. trudno, żeby na sądzie Bóg zapytał Hitlera tylko o jego samobójstwo. Z całej serii wielkiego zła, którego się ten człowiek dopuścił, zabicie samego siebie było chyba czynem najmniej zasługującym na surową karę. Podobnie jest z każdym innym człowiekiem. Liczy się nie tylko ostatni czyn, ale także inne. I te dobre, i te złe...
J.