Gość 23.03.2012 14:24
Mam duży problem z grzechem...
Kiedyś, będąc jeszcze małą dziewczynką (teraz mam 15 lat), podkradłam kuzynce zapinkę do włosów, bo bardzo mi się spodobała. Innym razem podbierałam starszemu bratu jedno-złotówki z portfela (3, może 4 razy). On i tak się nie zorientował, bo miał ich dużo, a ja bardzo chciałam mieć swoje własne pieniądze. Potem była moja pierwsza Komunia Święta, a przed nią spowiedź. Zapomniałam powiedzieć o tym księdzu, bo, po pierwsze bardzo się stresowałam, a po drugie upłynęło sporo czasu i sama o tym zapomniałam. Jednak kilka miesięcy później przypomniałam sobie o tym, ale było mi tak jakoś wstyd przed księdzem, więc chciałam to powiedzieć jakoś łagodniej i powiedziałam, że "przywłaszczyłam sobie cudze rzeczy". Nie wspomniałam nic o tym, że zapomniałam wyznać ten grzech wcześniej. Po powrocie do domu włożyłam do portfela brata trochę pieniędzy, nie pamiętałam, ile tego dokładnie było. Zapinki nie oddałam, bo już jej nie miałam. Minęło dużo czasu, ale nagle zaczęło mnie gryźć sumienie. Boję się, że to było zatajenie grzechu i że przez tyle lat przyjmuję Komunię świętokradzko. Co mam robić?
Wyznanie "przywłaszczyłam sobie cudze rzeczy" jest wystarczająco jasnym powiedzeniem, co zrobiłaś. Skoro powiedziałaś o tym przy pierwszej spowiedzi, w której sobie o tym przypomniałaś, to nie ma problemu tajenia grzechu. A skoro nawet naprawiłaś - przynajmniej częściowo - to zło, to tym bardziej nie ma co się teraz tym martwić.
Jest jeszcze jedno: ukradłaś, owszem, ale to były drobiazgi. Nie lekceważ takich grzechów, ale raczej nie był to grzech ciężki. Zwłaszcza że byłaś wtedy bardzo mała. Więc tym bardziej...
Najważniejsze: mimo wszystko powiedz o tym przy najbliższej spowiedzi. Wtedy łatwiej będzie CI powiedzieć sobie, że jednak nie ma do czego wracać...
J.