Zonaty 24.01.2012 20:35
Skoro była mowa o masturbacji...
Moje żona od początku unikała współżycia (to chyba nagroda dla mnie za uszanowanie dziewictwa). Przez lata nic nie udało się zrobić z tym. Rozmowy, mediacje, kłótnie, itd. Unikane współżycia przez nią powodowało, że musiałem sam zaspokajać swoje potrzeby. Czy mam to traktować jako grzech? Bardziej grzechem dla mnie jest postępowanie mojej żony. Szkoda.. bo dzieci są i rozwód przed nami. Seks jest jak cement dla związku. Pamiętajcie o tym wszyscy.
Zaniedbywanie współmałżonka w kwestii jego potrzeb w dziedzinie seksualności bywa grzechem przeciwko ślubowanej uczciwości małżeńskiej. Bywa. Bo przecież owe wymagania mogą być też zbyt wygórowane, męczące, upokarzające...
Masturbacja z natury jest grzechem ciężkim. Okoliczności mogą jednak zmniejszyć odpowiedzialność za ten czyn u konkretnego człowieka. Nigdy nie usprawiedliwić. Czyn sam w sobie zły przez okoliczność nie staje się czynem dobrym...
O to jak traktować Pana sytuację trzeba by spytać spowiednika. Dochodzą tu takie sprawy, jak odpowiedź na pytanie czy i jak bardzo stara się Pan mimo wszystko zachować czystość...
J.