Gość A 16.12.2011 14:41

Szczęść Boże!

Mam problem (może to nie jest trafne określenie) ze spowiedzią.Chodzę do jednego księdza do spowiedzi i ciągle się boje,a moim problemem jest to, że zawsze rozdrabniam wszystkie grzechy i wychodzi mi wielka kartka tych grzechów, a na dodatek czasem mam wątpliwości czy dobrze wypowiedziałam ten grzech.

Co mam zrobić by się tak nie bać i czy to dobrze, że rozdrabniam tak te grzechy??? Proszę o wytłumaczenie.

Pozdrawiam.

Odpowiedź:

Strach przed spowiedzią zawsze jakiś jest. Przecież nie mamy się czym chwalić, mówimy o naszych złych stronach...

Trudno powiedzieć, czy przesadzasz z rozdrabnianiem grzechów czy nie. Zasadniczo należy mówić zwięźle: zrobiłem to a to,a jeśli to grzech ciężki, to ile razy.

Przykład. "Kradłem" to stwierdzenie nieostre. Nie wiadomo o co chodzi. "Wziąłem mamie z portfela 5 zł", "ukradłem koledze zegarek", "ukradliśmy z kolegami w ciągu 5 lat ze 40 samochodów" to jasne określenia tego, co się zrobiło. I tak właśnie trzeba się spowiadać.

Ale bywają złe czyny, które trudno tak jednoznacznie nazwać. Np. relacje z rodzicami. "Kłóciłam się z rodzicami" zasadniczo wtedy wystarczy, jeśli jakaś konkretna kłótnia nie zamieniła się w rękoczyny czy nie padły podczas nich  obraźliwe wyzwiska. Wtedy należałoby raczej powiedzieć: "pokłóciłam się z rodzicami tak, ze skończyło się bójką" albo podczas kłótni z rodzicami obrzuciłam ich wyzwiskami.

Przy spowiedzi z grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu należy unikać niepotrzebnych szczegółów. "Zdradziłem żonę 3 razy ze stała kochanką, która ma męża" albo zdradziłem żonę 8 razy z przypadkowymi znajomymi" to wystarczająco szczegółowe określenie zdrady i nie ma potrzeby opowiadania o szczegółach...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg