Kamys 10.12.2011 23:51

W serwisie Pan J. jak i pewien kapłan, który mnie spowiadał stwierdzają, że mieszkanie przed ślubem to grzech ciężki. Pan J. podał 2 kluczowe argumenty: duże ryzyko popełnienia czynu nieczystego, jak i zgorszenie. Tylko, czy narażenie, nawet duże, się na ryzyko współżycia przedmałżeńskiego jest wystarczającym argumentem za tym, żeby był to grzech cieżki? Chyba nie, bo kiedyś sam odpowiadający napisał mi, że zdanie "narażanie się na duże ryzyko podniecenia jest grzechem ciężkim" jest zbyt grubo ciosane. Tak więc domyślam się, że zaliczenie tego grzechu do ciężkich wynika z powodu zgorszenia. Ale czy od razu ludzie zakładają, że jeśli para mieszka razem to pewnie już ze sobą współżyje? Może wszystkim przyda się trochę więcej zaufania. W ocenie jezuity Dariusz Kowalczyk nikt się już młodymi mieszkającymi razem nie gorszy i co za tym idzie nie uznaje takiej decyzji przedślubej o wspólnym zamieszkaniu za grzech, nawet lekki, jeżeli parze faktycznie udaje się wytrwać w czystości. W swojej odpowiedzi pisze o trzech przypadkach. Cytuję ze strony http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/rozmawiamy/forum/81/n/661 :

Mówiąc ogólnie mozliwe sa tutaj 3 sytuacje: 1. wspólne mieszkanie wraz z decyzją o regularnym współżyciu seksualnym; 2. wspólne mieszkanie wraz z zamiarem życia w czystości, ale z dość częstymi upadkami w tej materii; 3. wspólne mieszkanie przy zachowaniu czystości przedmałżeńskiej.
(...)
W trzeciej sytuacji – choć przyznajmy, że zdarza się ona raczej rzadko – nie ma powodów, aby odmawiać rozgrzeszenia. Samo mieszkanie razem nie jest grzechem.
Kto więc ma rację? Czy jest jakieś oficialne stanowisko Kościoła w sprawie mieszkania razem i czy są jakieś wystarczające argumenty w teologii moralnej, że jednak to jest ciężka wina moralna? Czy gdy mówimy, że jednak mieszkanie razem to grzech cieżkim to czy teologia moralna zachowuje spójność?

P.S. Ostatnio to pytanie wraz z dwoma innymi zostało odrzucone. Nie wiem z jakiego powodu. Może zbyt wiele napisałem w jednym poście, może jestem zbyt przewrażliwiony. Jeśli i tym razem pytanie miałoby zniknąc prosiłbym możliwie o odpowiedź na maila (...)

Odpowiedź:

Zdaniem odpowiadającego nie jest prawdą, że wspólnym zamieszkaniem przed ślubem, nikt się już nie gorszy. Sytuacja taka nie wywołuje już oburzenia, wytykania palcami i temu podobnych, ale wywołuje ogromne zgorszenie. Bo bardzo dużo ludzi, idąc za wzorem starszych kolegów i koleżanek, decyduje się na takie wspólne życie bez ślubu. Co to jest, jeśli nie zgorszenie? Zgorszenie tak wielkie, że to zło nawet już nie powoduje oburzenia, ale milcząca aprobatę? Toż to największe zgorszenie, jakie można sobie wyobrazić...

Bo zgorszenie to nie wywołanie oburzenia, ale doprowadzenie kogoś do grzechu.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg