Paweł 23.04.2011 23:18
Od dłuższego czasu nurtuje mnie kwestia 144 tysięcy naznaczonych przez Boga, o których to mowa w Apokalipsie Św. Jana. Co to właściwie oznacza? Czy Bóg przygotował miejsce w niebie tylko dla owych 144 tysięcy dusz?
Sprawa druga, w Ewangeliach czytamy "ostatni będą pierwszymi", zaś dalej w przytaczanych przez Jezusa przypowieściach możemy wyczytać że bogatym zostanie dodane a ubogim odebrane (nie zacytuję tu dokładnie bo nie mogę teraz znaleźć tego fragmentu a właściwie fragmentów bo jest to powtórzone więcej niż raz). Jak dla mnie zachodzi tu pewna niejasna sprzeczność.
Ostatnią kwestią w której chciałbym zostać uświadomiony jest związana z tekstami Pisma Świętego. Jak pewnie większość ludzi wie, mamy więcej niż 4 Ewangelie. Te które powszechnie znamy zostały bodaj zatwierdzone na pierwszym soborze, a co z pozostałymi? Dlaczego je odrzucono? Skąd pewność że akurat te które wchodzą w skład Pisma Świętego, to te prawdziwe?
Z góry dziękuję za odpowiedzi na te pytania.
2. Pierwsze powiedzenie - ostatni będą pierwszymi - pada w przypowieści o robotnikach w winnicy, z których jedni najęli się rano, a inni po południu (Mt 20, 1-16). Pan każdemu daje za prace tyle samo. Ci pierwsi szemrzą przeciwko takiemu postawieniu sprawy.
Jaki sens ma ta przypowieść? Pokazuje, że Bóg każdemu, czy całe życie żył z Chrystusem, czy nawrócił się pod jego koniec chce dać tyle samo - życie wieczne. Ci pracujący cały dzień są jednak o tyle "gorsi", ze wchodzą w konflikt z dobrym Panem. A przecież nikt ich nie skrzywdził, tylko byli zazdrośni....To chyba obraz tych chrześcijan, którzy żyją po Bożemu ale marudzą, ze inni mogą sobie pogrzeszyć i zazdroszczą tym nawróconym pod koniec życia...
Drugie zdanie - kto ma temu będzie dodane - pochodzi z przypowieści o talentach (np. Mt 25, 14-30). W tej przypowieści Pan nakazuje swoim sługom pracować dając jednemu 5, drugiemu 3, trzeciemu 1 talent. Oczywistym jest, ze ten, który otrzymał najwięcej musiał się też najwięcej napracować. Tymczasem wymówkę znalazł tylko ten, który miał się zająć gospodarowaniem jedynie jednym talentem. "Kto ma, temu będzie dodane, a kto nie ma, zabiorą i to, co ma" (cytat z pamięci) jest odpowiedzią na lenistwo...
3. Pierwszy sobór, w Nicei w 325 roku, na pewno nie zajmował się kanonem Pisma Świętego. I nie zajmował się nim w zasadzie żaden sobór pierwszego tysiąclecia. O kanonie była mowa w dokumentach unijnego Soboru Florenckiego (Bazyleo-Ferraro-Florencko-Rzymskiego). A ostatecznie wypowiedział się na ten temat dopiero Sobór Trydencki (1545-1563), w odpowiedzi na okrojenie kanonu przez protestantów. Bzdury o zajmowaniu się kanonem Pisma przez Sobór Nicejski rozpropagowano w "Kodzie Leonarda da Vinci". Ale to łatwi sprawdzić,. Dokumenty tego soboru parę lat temu wydano po polsku. Wcale nie są tak obszerne...
Dlaczego jedne księgi uznano za Pismo Święte, a inne nie? Z tego samego powodu, dla którego dziś z uwagą czytamy książki jednych historyków, a między bajki wkładamy książki innych. Chodzi o wiarygodność. Ewangelie kanoniczne powstały dość wcześnie. Stał za nimi autorytet jakiegoś lokalnego Kościoła, który potwierdzał jej autorstwo - Apostołów (Mateusz, Jan) lub uczniów Apostołów (Marek Łukasz). No i co najważniejsze, były zgodne z tym, co było obecne w przekazie ustnym. Ewangelie apokryficzne pojawiały się później. I to nagle, znikąd, jakoby dopiero odkryte. Ich autorstwo było mocno problematyczne. Często nosiły wyraźne piętno heterodoksji (np. gnostyków). Nie uznano ich więc za oddające prawdziwe nauczanie Jezusa. Ale - może zabrzmi to dziwnie - dokonało się to nie żadna decyzją soboru czy papieża, ale na drodze konsensusu autorów. Na Wschodzie najdłużej dyskutowano nad kanonicznością (i natchnieniem) Apokalipsy. na Zachodzie - Listu do Hebrajczyków. Nad Ewangeliami długo się nie zastanawiano. Sprawa była zbyt oczywista...
Zobacz TUTAJ
J.