1. Zarzut, że w Biblii ktoś coś celowo zmienił wskazuje na nieznajomość procesu formowania się kanonu ksiąg świętych. Trzeba więc najpierw powiedzieć, że pierwotnie nie było czegoś takiego jak Pismo Święte, do którego coś można by dodać albo wykreślić. Po prostu tradycja jedne księgi uznawała za warte czytania w Kościele, inne nie. I dopiero na tej podstawie przyjął się taki a nie inny kanon ksiąg świętych.
Warto tu zwrócić uwagę na fakt istnienia dwóch części Pisma Świętego: Starego i Nowego Testamentu. Jako natchnione księgi Starego Testamentu Kościół przyjął te, którymi posługiwała się greckojęzyczna diaspora żydowska, a więc te, które znajdowały się w Septuagincie (greckim tłumaczeniu Starego Testamentu – LXX). Odrzucił natomiast wszystkie inne.
Jako Nowy Testament Kościół przyjął te księgi, które od początku cieszyły się w całym Kościele wielkim autorytetem i które powszechnie uważano za godne czytania w czasie zgromadzeń liturgicznych (co nie znaczy, że co do niektórych z dziś przyjmowanych ksiąg nie istniały wątpliwości). Odrzucił natomiast te księgi, które powszechnie uważano za mniej wartościowe, albo nawet szkodliwe dla chrześcijan. Ważne było tutaj także przekonanie o starożytności owych ksiąg i o pochodzeniu od Apostołów (lub ich uczniów). Tak więc Kościół uznał za natchnione te księgi, które były zgodne z jego nauczaniem. I właśnie zbór takich ksiąg stał się Nowym Testamentem...
Ocena innych ksiąg zależała od ich treści. Jedne z nich (np. Pasterz Hermasa) były uznawane za wartościowe pozycje literatury chrześcijańskiej. Inne można było uznać za ludowe podania i baśnie, zaspokajające ciekawość ludzką w kwestii np. dzieciństwa Jezusa. Jeszcze inne były wprost niezgodne z nauczaniem Kościoła. Na swój użytek pisali je różni heretycy (np. gnostycy). W całej sprawie widać wielką rolę Tradycji Kościoła. To ona była miernikiem ortodoksji, czyli poprawnego nauczania w kwestiach wiary...
Powyższe tłumaczy także dlaczego istnieją księgi podobne do pism natchnionych, które nigdy nie zostały za takowe uznane (nazywamy je apokryfami). Nic niczego nie usuwał. Po prostu te księgi nigdy do kanonu ksiąg świętych nie weszły. Nie każda książka, którą człowiek napisał o Jezusie godna jest tego, by być Pismem Świętym. Ludzie miewają wielką fantazję i wypisują czasami straszne głupstwa.. Dotyczy to także ksiąg starożytnych...
na temat formowania się kanonu ksiąg świętych możesz jeszcze zajrzeć
TUTAJ i
TUTAJ 2.Zarzut, że coś gdzieś ktoś przekręcił w tłumaczeniu Biblii jest także mało wiarygodny. Biblia to kopia kopii. Zgadza się. Jak każdą księgę tak i Biblie przepisywano. Tak się składa, że księgi starożytności zachowały się tylko w ten sposób. Zgadza się też, że przy tym popełniono wiele błędów. Naukowcy mają jednak do dyspozycji ogromny materiał porównawczy. Nie tylko zresztą w językach oryginalnych (greckim czy hebrajskim, zależnie od księgi), ale także w innych starożytnych językach na które dość wcześnie Biblię przetłumaczono (np. łaciński, syryjski, koptyjski, armeński). Najstarsze zachowane fragmenty Nowego Testamentu pochodzą z II wieku... Dziś, dzięki tzw. badaniom krytycznym, ustalono praktycznie oryginalny tekst Biblii. Jeśli są jakieś wątpliwości, to dotyczą one spraw trzeciorzędnych, nieistotnych dla doktryny... Gdyby naprawdę ktoś coś w Biblii przekręcił, to musiałby owych poprawek dokonać w wielu rękopisach i w wielu językach, co jest praktycznie niemożliwe. Nawet jednak gdyby coś takiego miało miejsce, to nie bylibyśmy tego w stanie dziś stwierdzić. Bo dostępne nam źródła nie upoważniają do takiego twierdzenia. Mówiąc dosadniej, zarzut ten to wytwór fantazji człowieka nie mającego zielonego pojęcia w jaki sposób Pismo Święte dochowało się do naszych czasów...
3. Esseńczycy było to ugrupowanie religijne (podobnie jak faryzeusze czy saduceusze) istniejące w czasach Jezusa w ramach judaizmu. Po odkryciu w II połowie XX wieku nad Morzem Martwym ogromnej ilości starożytnych rękopisów, zawierających między innymi ich pisma doktrynalne (poza tym były to głownie księgi biblijne) niektórzy snuli przypuszczenia, że Jezus też był esseńczykiem. Jest to bardzo mało prawdopodobne, gdyż nauka esseńczków i Jezusa są z gruntu inne, a podobieństwa wynikają raczej tylko z faktu, że wywodzą się z tego samego kręgu kulturowego i tej samej religii. Mówiąc inaczej nauka Jezusa i esseńczyków nie są do siebie bardziej podobne niż nauka Jezusa i faryzeuszów...
J.