Gość 11.04.2011 17:25

Witam,
od paru miesięcy spotykam się z pewnym chłopakiem. Jakiś czas temu rozpoczęliśmy współżycie. Nie była to jednak dobra decyzja. Po wielu wspólnych rozmowach poprosiłam go, żebyśmy zaczęli żyć w czystości, gdyż zależy mi na prawdziwej miłości. Mój chłopak, choć do tego nieprzekonany, ale się zgodził. Poprosiłam go, żeby nie przyjeżdżał do mnie na noc, a jeśli już będzie taka sytuacja, żeby nocował a drugim pokoju. Nie spodobało mu się to. Cały czas mnie zapewniał, że da sobie radę ze swoją popędliwością, jednak co jakiś czas prowokował zbliżenie. Ja też nie jestem ze stali, więc parę razy pod jego wpływem uległam. Czułam się po tym strasznie...Najgorsze jest to, że widział jak z tego powodu płaczę, że ciągle biegam do spowiedzi a mimo to się nie poprawił. Wiem, ze nie jest zlym czlowiekiem i ze gdzies w srodku tez ze soba walczył - bo jednak nie powinnam dopuszczać do zblizenia od samego poczatku, ale na dzien dzisiejszy nie potrafie mu już zaufać. Poza tym ma żal do mnie o to, ze postanowilam życ w czystosci a ja w swojej walce czuje sie bardzo osamotniona. Modlę się o siłe i światło Ducha Sw., ale zastanawiam się też czy poprostu nie zerwać tej znajomości, bo wiem, że na grzechu szcześcia nie zbuduję. Bardzo proszę o jakąś rad.

Odpowiedź:

Cóż powiedzieć.... Z tego co piszesz wynika, że kochacie się. Czy Twój chłopak w przyszłości będzie umiał uszanować Twoje poglądy? Nie wiadomo. Dziś, jak widać, marudzi. Widać jednak że macie się mocno ku sobie. A może nadszedł czas, byście się pobrali? Skoro przychodzi do Ciebie na noc, to pewnie warunki mieszkaniowe nie są najgorsze... Zastanów się...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg