Gość 19.03.2011 00:04
Jak to jest z duszami wedrujacymi po smierci? Kiedy pewna krewna mi osoba zmarla w domu (tam mieszkala z nami) slychac bylo ja. Nie chodzi mi o glos, ale o typowe czynnosci jakie wykonywala. Bedac w domu czesto slyszalam (inni w rodzinie tez) jak chodzi po schodach, albo otwiera drzwi do pokoju czy staje przy nich. Wieczorem mozna bylo uslyszec jak drzwi na strych sie otwieraja a byly przeciez zamkniete na klucz a wszyscy lezeli juz w lozkach. Chce podkresli, ze wszystkie czynnosci byly typowe dla tej osoby, tyle ze nie moglismy jej zobaczyc. Po jakims roku i modlitwach wszystkie odglosy ustaly, ale ja nadal sie zastanawiam co to bylo.
Czy to mozliwe, ze ta osoba nie wiedziala, ze nie zyje? A moze odwiedzala nas, czy chciala byc blisko? Jak mogla byc w tym samym czasie np w czysciciu i na ziemi? Wiem, ze mi sie nie zdawalo bo inni w rodzinie tez slyszeli odglosy...nie wiem co o tym myslec.
Nie wiesz co myśleć.. A co ma myśleć odpowiadający?
Kościół uczy, że po śmierci czeka człowieka sąd szczegółowy. A potem niebo, czyściec albo piekło. W dniu sądu ostatecznego - zmartwychwstanie ciała i już tylko nieba albo piekło. O "wędrówce dusz" Kościół nieco nie mówi.
Roztropność chrześcijańska w zjawisku "straszenia" każe widzieć prośbę dusz w czyśćcu cierpiących m o modlitwę...
J.