diva 16.02.2011 22:10
Witam,
kompletnie nie wiem co mam robic;( jestem z moim chlopakiem juz 8 lat, a narzeczonymi jestesmy od 2008 r. W tym roku planujemy slub.Wszystko ukladalo sie w porzadku, normalnie,codzienie,az do dzis...Dowiedzialam sie, ze bylam oklamywana przez jakies 3 lata! nie chodzi o zdrady, inne kobiety itp.powod moze dla niektorych blachy i banalny, ale kalmstwo jest klamstwem i nic tego nie zmieni.w naszym przypadku chodzi o oszczednosci.narzeczony pracuje a ja jeszcze studiuje.od niedawna troszke "dorabiajac".wlasnie kilka lat temu postanowilismy, aby on odkladal jakas sume pieniedzy na nasza wspolna przyszlosc.tylko teraz okazalo sie ze postanowilismy oznacza "ja postanowilam",a wrecz zmusilam go do tego.oklamywal mnie za kazdym razem kiedy dochodzilo do rozmow o pieniadzach.dzisiaj juz wiem dlaczego ten temat go tak draznil i denerwowal;( suma ktora on deklarowal okazala sie nie prawdziwa, jak i miejsce tych oszczednosci.w grudniu mielismy "szczera" rozmowe na ten temat, pniewaz moja intuicja mowila mi,ze jest cos nie tak.wierzylam mu wtedy,chociaz okazalo sie,ze ta suma byla jednak zawyzana.zachowalam spokoj i jakos sie z tym pogodzilam.jednak dzis odbylismy kolejna rozmowe, niby szczera z jego strony i tak jak pisalam, oszczednosci jest jeszcze mniej niz deklarowal pare miesiecy temu i ich miejsce jest inne niz myslalam...klamal w zywe oczy...
nie moge sie z tym pogodzic, kiedy przychodzi mi do glowy tysiace sytuacji, rozmow na ten temat, a on ciagle uparcie KLAMAL!!!to mnie najbardziej boli.bardzo boli, bo nie wiem czym sobie na to zasluzylam.zdaje sobie sprawe ze nie mam latwego charakteru,ale wszystko co robilam, bylo w jak najlepszej wierze i z korzyscia dla NIEGO!!!a teraz tak mi sie odplaca;(((chcialm zeby sam zaoszczedzil i nauczyl sie gospodarowac pieniedzmi, ciezko zarobionymi-jak sam powtarza. slub za kilka miesiecy i co dalej?!zapewnil, ze klamstwa dotyczyly tylko finansowej kwesti,jednoczesnie zrzucajac wine i odpowiedzialnosc na mnie,na moj charakter, na to, ze ja go do tego zmusilam. widac okazuje sie ze nigdy nie poznamy "na wylot"drugiego czlowieka...to smutne i przykre...jak ja mam mu dalej zaufac?czy wybaczenie nie bedzie dla niego przyzwoleniem do dalszych klamstw?nie chce go kontrolowac na kazdym kroku,nie na tym polega partnerski zwiazek.ale czy my w ogole kiedykolwiek taki tworzylismy???
Proszę o radę...
Prosisz o radę? Wiele ryzykujesz ;) Odpowiadający w takich sprawach niekoniecznie ma dobre pomysły....
Piszesz, ze masz trudny charakter. Zrób rachunek sumienia. I zupełnie szczerze, jakby to nie Ciebie dotyczyło, spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Twój trudny charakter ma jakieś znaczenie w kwestii oszczędzania pieniędzy przez narzeczonego. Wszystkiego nie napisałaś, ale trudno zrozumieć, jaki niby miałby tu być związek. Bał się Ciebie? Twojego narzekania, gderania czy jeszcze czegoś? Przecież to bez sensu,. A nawet jeśli, to przecież jak już prawda wyszła na jaw, mógł powiedzieć wszystko. A nie znów kłamać...
Co zrobić... Decyzja oczywiście należy do Ciebie. Ty wiesz, czy chcesz z narzeczonym spędzić resztę życia czy nie. Pewnie powinnaś jakoś swój charakter utemperować, być dla niego bardziej wyrozumiała, ale po czymś takim powiedz mu szczerze, że w kwestii wydawania wspólnych pieniędzy już mu ufać nie będziesz. Niech się postara zaufanie odzyskać. Uczciwością, a nie wymuszaniem od Ciebie deklaracji....
Najważniejsze: pamiętaj, że macie być partnerami. Dominacja jego nad Tobą albo odwrotnie to niezbyt szczęśliwy pomysł na małżeństwo...
J.