Judyta 27.01.2011 23:52

Szczęść Boże,

od wielu lat mam wrażenie, że całe moje życie przepełnione jest cierpieniem, samotnością i bólem egzystencjalnym. Wprawdzie, pozornie, wszystko układa mi się bardzo dobrze: studiuję, mam wspaniałych rodziców, którzy mnie we wszhystkim wspierają. Jednak nie posiadam tego, co w życiu każdej osoby jest najważniejsze, miłości, przyjaźni, zrozumienia, bliskości drugiego człowieka. Staram się zrozumieć, dlaczego inni mają to, o czym jak tylko mogę marzyć. Choć staram się być dobrym człowiekiem, żyć zgodnie z duchem Ewangelii, to jednak szczęśćie dane jest innym, którzy o nie nie zabiegają, nie wierzą w Boga, a już na pewno nie zaprzątają sobie umysłów Jego nauką, żyją wiadomymi przyjemnościami dnia codziennego.
Sama nie wiem, czy na tym polega życie? Dlaczego Bóg poddaje mnie takiej próbie od tak dawna, od początku mego 23 - letniego życia. Czy ja powinnam już się z tym pogodzić, że zawsze będę samotna, że nie odnajdę celu w mej ziemskiej wędrówce i że umrę nie zaznawszy nic, z tego wszystkiego co inne posiadają na codzień?
Jeśli taka jest wola Boża, to dlaczego wyraża On ją właśnie wobec mnie i jakie może mieć oczekiwania, co do mojego dalszego życia? Co powinnam robić, aby odnaleźć w tym wszystkim, jakiś sens? Czy może powinnam brać przykład w moich koleżanek i żyć chwilą, nie perpsktywą śmierci i życia wiecznego?

Z góry dziękuję za próbę odpowiedzi na moje pytania.

Odpowiedź:

Masz racje, to będzie tylko próba odpowiedzi na pytanie ;)

Nie ma co liczyć, że przyjaciele zjawią się sami. Przyjaźń tworzy się, jeśli znajomych się lubi i  poświęca się im odpowiednio dużo czasu. I to bez narzucania się. Może stwarzasz jakiś dystans? Może jesteś tak poukładana, że nie masz czasu na niby bezsensowne rozmowy, które tak naprawdę są bardzo sensowne, bo budują przyjaźń? Trudno powiedzieć jak to jest...

Co robić? Spróbuj wyjść do innych. Marnuj dla nich czas...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg