Piotr 23.01.2011 21:11
Hej,
Przed ponad czterema laty przeszedłem leczenie z powodu raka jądra. Usunięcie jądra i następująca po nim chemioterapia (8 cykli) trwale pozbawiła mnie płodności. Przed leczeniem lekarz zaproponował mi zamrożenie nasienia, gdybym w przyszłości chciał posiadać potomstwo. Będąc w szoku po usłyszeniu diagnozy przychyliłem się do decyzji lekarza i oddałem nasienie do banku (niestety nastąpiło to w wyniku masturbacji, czego teraz bardzo żałuję i nie potrafię się z tym pogodzić...). Leczenie było dla mnie trudne ale wsparcie rodziny i boska opieka dały mi nadzieję na zwycięstwo. Czuję, że jest odpowiedni moment na posiadanie dziecka. Niestety z tego co mi wiadomo jedyną metodą jest zapłodnienie in vitro, które Kościół wyraźnie neguje. Dodam, że ze względu na przebytą chorobę dwa wnioski adopcyjne zostały odrzucone (argument - jest wiele innych, zdrowych par, które lepiej się do tego nadają). Bardzo zabolało mnie to. Nie wiem co mam zrobić. Z jednej strony dziecko będzie otoczone miłością moją i Żony jako rodziców, będzie niejako efektem naszej miłości, co z tego skoro urodzi się po zapłodnieniu in vitro... Odczuwam jakbym odsuwał się od Boga, mam wrażenie, że Bóg nie otacza nas miłością a tworzy chore zakazy, żeby jak najbardziej uprzykrzyć nam życie... Jeśli ta terapia medyczna jest dziełem człowieka, stworzonego na podobieństwo Boga, to dlaczego jest tak bardzo negowana? Obecnie chęć posiadania dziecka jest dla mnie silniejsza niż Boża opieka, która taką dla mnie już nie jest... Co mam zrobić?
Znasz odpowiedź na swoje pytanie. Wiesz, ze trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi... Zresztą procedura in vitro będzie bardzo trudna dla żony.... natomiast co do adopcji...
Odpowiadający dość często spotyka się ze skargami osób, które usłyszały jakieś gorzkie uwagi pod swoim adresem, gdy chciały adoptować dzieci. Argumenty pracowników są czasem wręcz idiotyczne, jak stwierdzenie, że rodzicom... dziecko się nie należy, bo mają już własne. Dziecko nie towar z półki i w procesie adopcji nie chodzi przecież o zadowolenie rodziców, ale dobro dziecka. Tym niemniej to, że jedno z rodziców było chore nie powinno być podstawą do odmowy adopcji. Przecież w niczym to nie przeszkadza. Zachorować może każdy. Pracownik ośrodka adopcyjnego także.
Wszystko to świadczy to o jakiejś totalnej znieczulicy osób kwalifikujących dzieci do adopcji...
J.