Gość 23.01.2011 16:43
Witam serdecznie!
Może na początku się przedstawię, Paulina z tej strony.. Mam 16 lat i pisze właśnie tutaj na ten portal, iż wiedząc że ktoś mi doradzi.. w jakis sposób..
Niemalże jestem zamknięta w moim domu i praktycznie jedyny, szczery kontakt z ludźmi mogę mieć dzięki sieci... Choć rok temu po (wówczas) około 6-u latach trwania w domowym piekle, postanowiłam wziąć sprawyw swoje ręce - dziś wiem, że nie udało się. Ale wiem też, że nadal nie chcę tak żyć. Dlatego jedynym pomysłem, jaki przychodzi mi do
głowy, jest poszukanie pomocy. Nawet, jeśli mogę jej szukać tylko w ten i żaden inny sposób.
Jestem bardzo młodą osobą, która jest ofiarą przemocy emocjonalnej i fizycznej od niemal połowy swojego życia. Niech moja własna,bezkompromisowa "diagnoza" nie zrazi... Pomimo, że kiedyś nie byłam, teraz jestem pewna swojej sytuacji. Bo jeśli człowiek boi się drugiego człowieka od rana do wieczora, a nawet w nocy, boi się spojrzeń, słów, czynów samej obecności, a w końcu przez tego CZŁOWIEKA nie chce się już w ogóle obudzić - to nie może być
inaczej.
Mój problem to ojciec , który nie widział, nie widzi i najprawdopodobniej nigdy nie zobaczy, jak bardzo niszczy mi życie.. On nie widzi, że cierpię, nie widzi jak mnie to boli.. Po prostu go to nie obchodzi.. Ma z mojego cierpienia satysfakcję. A niestety mamy nie mam..
Umarła jak miałam 10 lat..
To "prześladowanie" zaczęło się jak skończyłam właśnie 10 lat, jak wyżej napisałam.. Od zgonu mamy.. Po prostu, zaczął mnie bić bez żadnego powodu.. Traktować jak "ŚMIECIA", zaczął pomiatać mną.. I tak dalej i tak dalej.. Na biciu nie przestał.. Zaczął zamykac mnie w domu ( oczywiście chodzę do szkoły ), zaczął nie pozwalać mi się
spotykać z przyjaciółmi, znajomymi.. kontaktować się telefonicznie z nikim. Psychicznie tez zaczął się wyżywać na mnie.. Wyzywa, pomiata mną.. jak psa.. a ja przeciez jestem człowiekiem.. mam swoje prawa.. Ale tak dłużej nie mogę żyć.. Tato, zakazał mi komu kolwiek mówic otym, np. pedagog szkolnemu, lub komu innemu.. A jak bym to zrobiła to... Oj, nie chciałby ksiądz wiedziec..
Praktycznie nie moge się do nikogo zwrócić.. A on na szczęście mojej poczty nie przegląda.. To nie nie wie.. Boję się z nim mieszkac.. Poprostu boję się.. : (
I dlatego od tak napisałam tutaj.. szukając odpowiedzi..
Cieszę się, że w ogóle do kogoś się z tym zwróciłam.. Jakoś mi kamień z serca spadł.. Wiedząc że mogę do kogoś się zwrócic.. Chodź nie znam... Bo czasami lepiej jest do kogoś obcego odnieść swój ból i cierpienie, niż do kogoś "bliskiego". Że mogę się przed kimś obcym otworzyć.. Tak jak nie mogę w realnym świecie..
Właśnie w tym moje pytanie : "jak moge sobie poradzić z tym mozolnym kontaktem z tym drugim człowiekiem" , "jak i w jaki sposób mogę pomóc sobie". ?
Serdecznie pozdrawiam.
P.
Pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić jest... powiedzenie komuś o swoim problemie. Jeśli ie masz zaufania do kogoś z rodziny, może być szkolny wychowawca czy pedagog. Możesz się też zwrócić o pomoc do jakieś instytucji w Twoim mieście (gminie). W każdej praktycznie powinien być jakiś ośrodek rozwiązywania problemów alkoholowych. Tam często zajmują się także przemocą...
Najpierw porozmawiaj, przedstaw swój problem. Potem zobaczysz, czy chcesz się zgodzić na jakieś konkretne działania. Nie bój się. Stosujący przemoc mają to do siebie, ze często są strasznymi tchórzami. Straszą swoje ofiary, ale gdy orientują się, że maja do czynienia z silniejszym - mowa o osobach zajmujących się sprawami przemocy - najczęściej sami zaczynają się bać.
Nie znam Twojej sytuacji, wiec nie chcę Twojego ojca ani oskarżać ani usprawiedliwiać. Po prostu zdaj się na pomoc ludzi, którzy lepiej poznają Twoją sytuację...
J.